tygodnik opoczyński
Baza firm
 
Warto wiedzieć

Uczty świętomarcińskie

Prawdopodobnie żadna z instytucji zajmujących się badaniem opinii społecznej nie prowadziła sondażu na temat, który miesiąc w roku jest najmniej lubiany przez Polaków. Można mieć jednak pewność, że większość przepytywanych wskazałaby na listopad. Bo smutny, szary, o coraz krótszych dniach, pełen jesiennej pluchy, mgieł i błota. Listopad to dla Polski niebezpieczna pora – cytuje się często Stanisława Wyspiańskiego i myśli o dniach klęski, smutku, świateł na grobach. To wszystko prawda. Nie zawsze jednak tylko tak ten miesiąc był postrzegany. Listopad z dawnych lat to także okres względnej sytości, a że przypada przed postnym adwentem, więc ten dostatek w stodołach sprzyjał biesiadom, wizytom i spotkaniom towarzyskim.
Rozpoczynał je hucznie obchodzony Hubert – patron myśliwych, kończyli zaś Katarzyna i Andrzej z wróżbami zamążpójścia i ożenku, w międzyczasie miały miejsce inne imprezy gromadzące wielu uczestników: kiszenie kapusty, „przędziwo” i inne tego rodzaju, dziś zapomniane atrakcje. Najważniejszą uroczystością w listopadzie była jednak uczta w dniu 11 listopada, poświęconym wspomnieniu świętego Marcina. Uczta, podczas której głównym daniem była pieczona gęś.
Święto Marcina dużo gęsi zarzyna.
Na Marcina gęś do komina.
Na świętego Marcina gąska kozik przeklina.
Kto dziś pamięta te przysłowia? A dawna Polska musiała „na Marcina” mieć zawsze gęsinę na półmiskach. Oskar Kolberg, folklorysta i etnograf, tak tłumaczył genezę gęsiego święta:
Pieczenie gęsi na św. Marcina bardzo dawnych czasów sięga; stąd to zapewne pochodzi, że włościanie zwykle natenczas znosili daniny, między którymi były także gęsi. Pobierający, mając ich dostatek, spraszał gości na ucztę z pieczonej gęsi. Zazwyczaj gęś pieczoną bywa podówczas z kwaśnymi jabłkami (w nadzieniu). Bicie i pieczenie gęsi na św. Marcin może więcej, stąd pochodzi, że są wtenczas najtłustsze i najsmaczniejsze. (Lud, Kraków 1884)
Ginęły więc gęsi całymi stadami po dworach, zagarniały je mniej ascetyczne kuchnie klasztorne, nie miała litości dla „głupich gęsi” siermiężna wieś. Chlubą stołów staropolskich były „czarne gęsi” – przed pieczeniem w „kominie” tarzane w zaprawce z popiołu ze słomy oraz z miodu, pieprzu i imbiru. Podczas urządzanych tego dnia uczt świętomarcińskich raczono się głównie gęsim mięsem i świeżym pieczywem, pieczonymi specjalnie na tę okazję bułkami, preclami i rogalami, które obficie zapijano piwem i gorzałką (głównie na Pomorzu i w Poznańskiem). Obyczaj usprawiedliwiał nadmierne jedzenie i picie w tym dniu, bowiem wyrozumiały święty Marcin (także patron oberżystów i piwoszy) miał sprawować specjalną pieczę nad pijakami i żarłokami. Obowiązkiem ucztujących było szczodre dzielenie się mięsem, chlebem i napitkiem z żebrakami i biedotą.
Co połączyło tego świętego biskupa z gęsiami? W ikonografii przedstawia się go zwykle w szatach biskupich jako jeźdźca na koniu z żebrakiem u stóp. Ale spotyka się też wizerunki świętego Marcina z gęsią, czy też stadem gęsi – podobno w okresie wielkiego głodu jako biskup Tours nakazał masowo zabijać właśnie gęsi. Według innej legendy miał on skryć się w kurniku przed przyjęciem godności biskupiej i gęsi swym krzykiem zdradziły miejsce jego ukrycia.
Myliłby się jednak ten, kto sądziłby, że jedynym i głównym celem uczt świętomarcińskich było typowe staropolskie obżarstwo. Miały owe gęsi w tym dniu i inne,
wróżebne znaczenie.
Najprościej ujmuje to rymowany czterowiersz z dawnych lat:
Na świętego Marcina,
Gdy się woda ścina
I u gęsi pierś biała,
To będzie zima stała.
„Stała zima” to zima długa i mroźna. Sinawe lub czerwone kości piersiowe rokowały zimę słotną, cętkowane i gdzieniegdzie nakrapiane – burzliwą i śnieżną. Święty Marcin, jakby konkurując z późniejszym kalendarzowo Andrzejem, dawał jeszcze inne sygnały odnośnie nadchodzącej pory roku.
Od świętego Marcina zima się rozpoczyna.
Gdy wiatr od południa w wigilię Marcina,
będzie na pewno lekka zima.
Jeśli dzień Marcina był suchy, przepowiadał zimę ostrą, natomiast wilgotny – niestateczną, zmienną. Ponieważ święty Marcin przedstawiany był na obrazach jako rycerz na koniu, więc gdy śnieg padał, mówiono, że „przyjechał na białym koniu”, a gdy nie było śniegu, że na „wronym”, czyli czarnym.
Święty Marcin po wodzie, Boże Narodzenie po lodzie...
Z czasem w tym przysłowiu zapanowała Barbara, zaś uczta i wróżebny Marcin odeszli w zapomnienie. A szkoda, bo dodawał on szczególnego blasku listopadowej codzienności. Tylko Poznań, który obrał sobie świętego Marcina za patrona jednej z głównych ulic, do dzisiaj wiernie o nim pamięta, urządzając co roku odpust w niewielkim kościółku pod jego wezwaniem, oraz piekąc pyszne drożdżowe rogale świętomarcińskie, których zapach rozchodzi się w tym dniu w całym mieście.
11 listopada obchodzimy Święto Niepodległości, zwykle w podniosłej, ale dalekiej od rodzinnego świętowania, atmosferze. A może by tak na wzór amerykańskiego Święta Dziękczynienia (w czwarty czwartek listopada), kiedy to pod nóż idą miliony indyków, ożywić nasze Święto Niepodległości wznawiając staropolską tradycję spożywania gęsi w dniu świętego Marcina? Przecież... Polacy nie gorsi i także drób mają!
Zróbmy kęsim kęsim dla gęsi!


erg   
W dziale dostępne są również artykuły:

 
Kontakt z TOP
Tomaszów Mazowiecki - baza wiedzy Biuro ogłoszeń
oglotop@pajpress.pl

Tomaszów Mazowiecki - baza wiedzy Dział reklamy
tel: 44 754 41 51

Tomaszów Mazowiecki - baza wiedzy Redakcja
tel: 44 754 21 21
top@pajpress.pl
Artykuły
Informator
Warto wiedzieć
Twój TOP
TIT - rejestracja konta Bądź na bieżąco.
Zarejestruj konto »