Zanim nastały Zielone Świątki…Zielone Świątki, czyli święto Zesłania Ducha Świętego – w liturgii kościelnej jest jednym z najważniejszych świąt. Obchodzi się je w siedem tygodni po Wielkanocy, w niedzielę i poniedziałek między 10 maja a 13 czerwca, w pełni wiosny i bujnego rozkwitu roślin. Nie wszyscy jednak wiedzą, że termin tych świąt, jak i towarzyszące im zwyczaje ludowe. mają korzenie jeszcze w pogańskiej obrzędowości i obyczajowości. Pochodzą bowiem od starosłowiańskiej uroczystości wiosennej zwanej „stado”, łączącej się z radością, zabawą i swobodą obyczajową.
Według Wikipedii „Stado” to dawne święto słowiańskie, wywodzące się z czasów przedchrześcijańskich, najprawdopodobniej związane z kultem płodności. Pierwsza wzmianka o nim pojawia się w Kronice Jana Długosza, który opisuje je jako igrzyska urządzane w pewnej porze roku na cześć bóstw. Miało być to radosne święto, w czasie którego zbierali się mieszkańcy całej wsi i okolic. Obchodom święta towarzyszyły śpiewy i tańce, a jego głównym elementem były zawody sportowe. Według kronikarza święto to obchodzone było w okolicy chrześcijańskich Zielonych Świątek. Długosz opowiadał o słynnej zabawie w czasie tych świąt zwanej stadem, kiedy to zgromadzona ludność podzielona na „stada”, zabawiała się popadając w rozpustę. W rozdziale poświęconym bajecznym dziejom Polski, przedstawiając Olimp bogów polskich Jan Długosz tak opisywał sposoby ich adoracji: Na ich cześć ustanawiane były i urządzane igrzyska w pewnych porach roku, dla przeprowadzenia których nakazywano zbierać się w miastach tłumom mieszkańców obojga płci ze wsi i osiedli. Odprawiano zaś je prze bezwstydne i lubieżne przyśpiewki i ruchy, prze klaskanie w dłonie i podnietliwe zginanie się oraz inne miłosne pienia, klaskanie i uczynki przy równoczesnym przywoływaniu wspomnianych bogów i bogiń z zachowaniem rytuału. Obrządek tych igrzysk, raczej niektóre jego szczątki [istnieją] u Polaków aż do naszych czasów, mimo że wyznają oni chrześcijaństwo od 500 lat, powtarzane są co roku na Zielone Święta i przypominają dawne zabobony pogańskie dorocznym igrzyskiem, zwanym po polsku „Stado”, co tłumaczy się po łacinie grex, kiedy to stada narodu zbierają się na nie i podzieliwszy się na gromady, czyli stadka w podnieceniu i rozjątrzeniu umysłu odprawiają igrzyska, skłonni do rozpusty, gnuśności i pijatyki.
Śpiewano przy tym pieśni z refrenami niezrozumiałymi dla ówczesnych księży, którzy rozumieli to jako hołd składany bożkom. Karcili oni owe zwyczaje, lecz nie mieli na nie wpływu. Nawet synody ubolewały nad tą rozpustą, a głównie nad przychylnością rodziców, którzy pozwalali na tego typu zabawy synów i córek. W 1408 roku uchwała synodu diecezji krakowskiej zabroniła wykonywania w czasie Zielonych Świątek pieśni pogańskich i czczenia w nich bożków. Pogański i rozpustny charakter Stada poświadczały i potępiały „Statuty prowincjonalne w skrócie” pochodzące też z XV wieku oraz szereg kazań z tego okresu. Dokładnie opisano w nich owe uroczystości, z krytycznym i pełnym oburzenia nastawieniem, lecz nie zmienia to faktu, iż dzięki temu dokładnie znamy dziś ich przebieg. Wszędzie pojawiają się elementy budzące zgorszenie księży jak klaskanie, śpiewy i tańce, na które ochoczo przychodzą nie tylko dziewczęta, ale też starsze kobiety, by oddawać cześć bożyszczom. Warto zaznaczyć, że klaskanie rzeczywiście miało charakter obrzędowy, pieśni i tańce rozumieją się natomiast same przez się. Nie bez powodu, to właśnie w zwrotkach i refrenach upatrywało duchowieństwo nazw bożków i czartów.
Obrzęd Stada znajduje pełne potwierdzenie dla wieków wcześniejszych w innych źródłach. Najciekawszym, sięgającym czasów pogańskich, jest opis święta podany przez niemieckiego kronikarza Herborda (połowa XII w.). Odbywać się ono miało w grodzie księcia Warcisława w Pyrzycach 4 czerwca 1124 roku. Miało być tam zgromadzonych aż 4 tysiące ludzi, którzy śpiewem i tańcem obchodzili uroczystość. O starosłowiańskim święcie obchodzonym we wtorek lub środę około Zielonych Świąt wspomniał także Kosmas z Pragi pod rokiem 1092 odnotowując, że tańce i igrzyska poświęcone były duchom przodków. Również na Rusi w siódmy czwartek po Wielkanocy zbierano się pod brzozami, składano ofiary z kaszy, pierogów i jajecznicy, a następnie śpiewano i tańczono. Na obszarze Rusi w okolicach Zielonych Świątek obchodzono także podobne do wspomnianego przez Długosza Stada tygodniowe święto, zwane „rusałczym” tygodniem. Możliwe zatem, że było to ogólnosłowiańskie święto, którego obchody trwały nawet tydzień.
Łukasz Gołębiowski (1773–1849), jeden z pierwszych polskich etnografów, w oparciu o stare świadectwa pisał: Słowianie w swym tańcu mieli zapewne coś uroczystego i religijnego, kiedy się zbierało Boże Stado, kiedy z dziewiczej góry zstępowały młodociane, przyszłe mężów oblubienice, z miejsc swoich mołojcy hoże, zamężne niewiasty i żonaci, starce i dzieci, klaszcząc w ręce i wykrzykując Łado, Łado! wśród pląsów i śpiewów postępowali ku horodyszczom, gdzie się odbywały ofiary, obrządki i biesiady wspólne. Józef Ignacy Kraszewski (l812–1887), pisarz uznany za ojca powieści polskiej, widział stado mniej romantycznie: Szał czasem opanowywał te gromady, i dziksze z nich szły jak stada w las, porywając gwałtownie dziewczęta; zwano też te szały stadem; rodzina jednak każda pilnowała swoich i stała na czatach, aby do stada nie dopuścić i od porwania bronić.
Ale nie tylko Polacy bawili się w ten sposób. Philip Stobbes, angielski pisarz w XVI w., surowy purytanin, który nawet grę w piłkę uważał za coś wielce nieprzyzwoitego, zdrożnego, w swoim głośnym dziele „Anatomie of Abuses” (po polsku: „Anatomia bezeceństw”) pisze z oburzeniem o współczesnych mu rodakach: W maju przed Zielonymi Świętami lub w innym czasie młodzi chłopcy i dziewczęta, starzy mężczyźni i kobiety włóczą się nocami po lasach, gajach, górach i pagórkach, całą noc spędzając na przyjemnych rozrywkach. A gdy rankiem wracają, przynoszą z sobą brzozy i gałęzie drzew, którymi potem przyozdabiają swe zebrania. A późniejszy od niego o trzy stulecia James George Frazer (1854–1941), angielski etnolog, wybitny znawca religii pierwotnych i antycznych, pisze w swej książce „Złota gałąź”: W czwartek przed Zielonymi Świętami chłopi rosyjscy idą do lasu śpiewając, wyplatają wieńce i ścinają młodą brzózkę, którą ubierają w kobiecy strój albo ozdabiają wielobarwnymi szmatkami i wstążkami. Po tym następuje biesiada, na zakończenie zaś zabierają przystrojoną brzozę do swej wioski z pieśniami i tańcami oraz ustawiają ją w jednym z domów, gdzie pozostaje jako honorowy gość do Zielonych Świąt. W ciągu dwóch dni składają wizyty w domu, w którym przebywa ich „gość”, ale na trzeci dzień, to jest w niedzielę Zielonych Świąt, zanoszą brzozę do rzeki i wrzucają do wody.
Z upływem wieków nazwa „Stado” poszła w zapomnienie, ustępując miejsca sobótkom, których etymologia wywodzi się z tradycji palenia ognisk i zabawom „stadem” w soboty. W XVI wieku nastąpiła całkowita chrystianizacja prasłowiańskiego święta, a jego pozostałością jest tylko ludowy odpust zielonoświątkowy. |