Parkingowy chaosTo, że nie dla wszystkich wystarcza miejsc parkingowych przed budynkami wielorodzinnymi na naszych osiedlach, widać gołym okiem. W efekcie w niektórych porach dnia każdy wolny skrawek ziemi i trawnika, koło budynków zajęty jest pod garażowane samochody. Zarządcy i administratorzy budynków starają się nad tym zapanować, jednak nie na wiele się to zdaje, gdyż większość podejmowanych przez nich decyzji jest nie do wyegzekwowania.
Właściciele lokali w budynkach wielorodzinnych, mają prawo mieć kilka samochodów w zależności od potrzeb swoich i swojej rodziny, a potrzeb tych nie ma prawa nikt ani oceniać, ani kwestionować. Trudną sytuację pogarsza fakt, że na miejscach parkingowych poza właścicielami i lokatorami, parkują też osoby trzecie spoza danej nieruchomości. Denerwuje to stałych mieszkańców i podnosi emocje, niektóre wspónoty próbują grodzić swoje parkingi, zamykać bramy wjazdowe, ustawiać tablice o zakazie parkowania itp.
Czy jest więc wyjście z tej matni parkingowej?
Są wspólnoty mieszkaniowe, które próbują uregulować zasady parkowania wokół własnych nieruchomości, uchwalając stosowne regulaminy parkowania i zasady dyscyplinowania właścicieli pojazdów, w tym ustalając sankcje karne za nieprzestrzeganie tych regulaminów.
Jednocześnie jak wynika z orzecznictwa sądowego taka praktyka jest niedozwolona. W jednej ze stołecznych wspólnot, w uchwalonym regulaminie wspólnota ustaliła opłatę karną w wysokości 100 zł za nieprzestrzeganie regulaminu parkowania i upoważniła zarząd wspólnoty do zakładania blokad na koła samochodów, które są parkowane niezgodnie z tym regulaminem. Blokady miała zakładać wynajęta firma ochraniarska.
Jednak sąd apelacyjny uznał, że wspólnota nie ma prawa stosować sankcji ? nie upoważnia ją do tego ustawa o własności lokali, ani kodeks drogowy, który do zakładania blokad upoważnia tylko policję i straż miejską.
Ponadto jak ustalić czyją własnością jest pojazd. Dane zgromadzone w Centralnej Ewidencji Pojazdów udostępniane są tylko niektórym podmiotom wymienionym w ustawie o ruchu drogowym, jak policja, sądy, prokuratura, straż miejska, komornicy, organy podatkowe. Nie ma tam wymienionych ani wspólnot mieszkaniowych, ani zarządców budynków. Wyjatkowo tylko minister spraw wewnętrznych na specjalny wniosek może takie dane udostepnić innym podmiotom spoza kręgu ustawowego. Nie wiadomo też do kogo kierować roszczenia, do właściciela pojazdu, czy jego użytkownika.
Wyjściem z tej sytuacji i próbą uregulowania chaosu parkingowego, może być ustanowienie stref ruchu na drogach wewnętrznych osiedla. Podstawą dla takich działań jest obowiązująca od 4 września 2010 r. znowelizowana ustawa Prawo o ruchu drogowym. Umożliwia ona egzekwowanie przepisów o ruchu drogowym nie tylko na drogach publicznych, ale i na drogach wewnętrznych. A więc także karanie kierowców w strefach ruchu na drogach wewnętrznych.
Konieczne jest jednak w takim przypadku ustawienie przy wjeździe i wyjeździe do strefy ruchu oznaczonych tablic D?52 i D?53. Wtedy kierowcy poruszający się po oznakowanych strefach ruchu, będą odpowiadali za łamanie zasad wynikających z ich oznakowania i za łamanie przepisów dotyczących zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym, a każde parkowanie poza miejscem do tego przeznaczonym, grozić będzie mandatem dla osoby naruszającej ustalone zasady.
Oprócz stref ruchu wspólnota mieszkaniowa możę podjąć uchwałę o przypisaniu konkretnych miejsc parkingowych dla poszczególnych lokali oraz zamontować blokady parkingowe zamykane na klucz, bez zdjęcia których nie jest możliwe zaparkowanie na danym miejscu parkingowym. Taka blokada kosztuje około 200 zł. Bez zamontowania blokad sprawa właściwego parkowania nie zostanie rozwiązana, gdyż nie ma możliwości usunięcia samochodu, który zaparkuje nie na swoim miejscu. Zaparkowanie na czyimś miejscu nie stanowi naruszenia zasad ruchu drogowego, więc nawet wezwana policja czy straż miejska nie podejmie interwencji w tej sprawie. Tylko uniemożliwienie parkowania na miejscach nie przypisanych danemu właścicielowi spowoduje brak zajmowania nie swoich miejsc przez innych mieszkańców. Ale czy przy takim rozwiązaniu wystarczy dla wszystkich miejsc na gruncie jakim dysponuje wspólnota?
Zważyć należy, że w nowo projektowanych budynkach obowiązują w tym zakresie określone normy stanowisk parkingowych, ale jak przyłożyć to do budynków z lat 70. czy 80. ubiegłego wieku, kiedy plany zagospodarowania terenów osiedlowych w żaden sposób nie przewidywały takiego boomu samochodowego?
Niepokoi również to, że ze strony lokalnych władz miejskich brak zdecydowanych prób podjęcia tego tematu i ulżenia mieszkańcom w tak żywotnych dla nich sprawach. Tam gdzie grunty są własnością wspólnot mieszkaniowych, miastu nic do tego, ale zdecydowana większość dróg w mieście jest skomunalizowana i tu organizacja parkowania należy do gminy. Istnieje tez wiele miejsc wokół bloków nie zadrzewionych i nie zakrzewionych, nadających się na wykorzystanie pod miejsca parkingowe. Te grunty należą także do gminy, a leżą bezużytecznie. Wystarczy przejść się między blokami ulic Jana Pawła II a M. Skłodowskiej?Curie, aby się o tym przekonać, podczas gdy w tym samym czasie dziesiątki pojazdów blokuje drogi pożarowe i przejścia pieszeoraz trawniki. Nikt nie mówi, że wszystkie te grunty mają być przeznaczone pod parkingi ? zieleń i krzewy też są niezbędne. Ale potrzebna jest także jasna koncepcja urbanistyczna wykorzystania tej przestrzeni, którą miasto dysponuje i systematyczna jej realizacja. I nie zawsze argumentem będą pieniądze, a raczej ich brak w budżecie. Czasami bliska współpraca i bliższy kontakt z mieszkańcami mogą być nie do przecenienia. |