Z trybun do mamra, czyli Stadionowe sądyNikt, przypuszczam, nie zaprzeczy,
Że brak w Polsce wielu rzeczy.
Fakt to przecież nie sekretny:
Dom nasz jeszcze niekompletny.
Stąd nie dziwi obraz taki,
Że są ciągle jakieś braki.
Ogrom jeszcze budowania.
A to drogi, to mieszkania,
Brak miejsc pracy ciągle nowych,
Czyli rzeczy tych i owych.
RP ma już, ho! ho! latek,
A tu ciągle niedostatek.
Jest dziedzina jednak przecie,
Gdzie jest wszystko, w nadkomplecie!
Kraj w czołówce prosto kroczy,
Świat nam wiele nie podskoczy.
Polska w czubie, bez skromności,
Jest w dziedzinie przestępczości.
W zestawieniach wszelkiej rangi
Górą nasi: mafie, gangi,
Naciągacze, kieszonkowcy,
I kibole–szalikowcy.
Polski kibol w świecie górą!
Wśród tych z bronią i tych z rurą.
Polska władza wciąż próbuje
Ich docenić, aby zbóje,
Na stadionie i poza nim
Byli dowartościowani.
Nagrodami, każda bycza,
Dzieli władza sądownicza.
Lecz że u nas, z dziwnej mody,
Długi proces do nagrody,
Sądy czynią wciąż starania,
By w mig wynagrodzić drania.
Stąd na prośby zewsząd liczne,
Sądy będą błyskawiczne.
Ledwo kibol na boisku
Wyrwie krzesło, da po pysku,
Czyli nerwom puści wodze,
Wnet się gość pojawi w todze,
By na trawie wprost, na niwie,
Wyrok wydać sprawiedliwie.
Cieszy ten się, co się pienił,
Że go wreszcie ktoś docenił.
Cieszą się i ci skrzywdzeni,
Że kiboli władza ceni.
Za rozróbę laur wręcz rzadki:
Z trybun wprost – 5 lat odsiadki.
|