Bój o sztachaSpór znów toczy się o losach
Nikotyny, papierosa.
Odezwali się siepacze,
Aby znikli z miast palacze.
A i ze wsi, by na gumnie,
Palacz nie brzmiał w Polsce dumnie.
Rzec o sprawie można tyle:
Pet przechodzi ciężkie chwile!
I to takie, że brak rymu,
Na los miłośników dymu.
Kto ma czyste, zdrowe płuca,
Na palaczy dziś się rzuca.
W całym kraju słychać głosy:
Świństwem fajki, papierosy.
Niepalących dziś marzeniem,
Aby skończyć wnet z paleniem.
Już jednego drugi ruga
By nie palił przy nim szluga.
Niepalący dba o zdrowie.
Chcecie palcie: w wariatkowie,
W kiciu, w domu – w zęby peta!
Tam palaczy ma być meta.
W innych miejscach, każdej gminy,
Ani grama nikotyny.
W kinie, w knajpie i na raucie,
Na ulicy, w polu, w aucie,
Na balkonie – będą karać!
Gdy ktoś fajki będzie jarać.
A i znajdą gościa przecie,
Jak zapali w toalecie.
Nikotyna głównym wrogiem,
Walka toczy się z nałogiem.
Gdzie nie spojrzysz bój o sztacha!
Aż niektórym dymi… czacha.
Dziś dyskusja nie o strajkach,
A o płucach, no i fajkach.
Ot, na koniec myśl się rodzi:
Dwóch stron dziś nikt nie pogodzi.
Spór palacza z niepalącym
Sporem będzie, oj śmierdzącym.
Jeszcze nieraz się pokłócą,
Czyje jest ważniejsze płuco.
Jedno słowo od autora,
Myśl przewrotna, rzekłbym chora.
Prosto z mostu zdanie walę,
Bo sam jak kotłownia palę!
Człek zapalić czasem musi,
Bo inaczej się udusi.
|