Miał powodów lud ze? sto,
By nie kochać się w MO.
Nie miał u nas stąd szacunku,
Pan milicjant, z posterunku.
Wręcz niewdzięcznym był i miałkim
Fach, gdzie się używa pałki.
Wnet rodakom rzedła mina,
Gdy się napatoczył glina.
Uciekano na łeb, szyję,
Bo mu jeszcze coś odbije.
Bał się pieszy go, kierowca,
Chociaż... ciut mniej niż zomowca.
Źródło strachu, wstrętu sedno,
Do milicji było jedno.
MO władzy była cieniem!
Zbrojnym partii wręcz ramieniem.
A jak czcił lud niegdyś władzę,
Ojca, dziadka spytać radzę.
Rządy pałki trwały, kija,
Lecz czas, dzięki Bogu, mija!
Legła partia, partii hasła,
Z nią milicji gwiazdka zgasła.
Wkrótce naród miał ambicję
Zmienić MO na policję.
Z nową nazwą, z nowym wraz,
Oczarował mundur nas,
Swym kolorem, niewinnością,
Stał się naszą wręcz radością.
To nie "psy" spod grubej kreski!
Dziś debeściak jest niebieski.
Tak jak niegdyś zeń się śmiano,
Nagle władzę pokochano,
Zaufaniem obdarzono,
Ludu druhem namaszczono.
Dziś najbardziej chcą rodacy,
Do policji iść, do pracy!
Co dnia do kadr któryś dynda.
(służyć ponoć chciał i Linda!)
Bezrobotnych stąd kierunek,
Zamiast PUP-u posterunek.
W ślady naród zapiernicza
Porucznika Borewicza.
Lecz choć chętnych cała kupka,
Dziś policja nie dla głupka.
Nie pomogą znajomości,
Gdy się nie ma wiadomości.
Wnet wyłowią delikwenta,
Co ze szkół nic nie pamięta.
Kto chce chodzić więc w mundurze,
Niech pogrąży się w lekturze,
Zgłębi wiedzę, konwenanse,
By mieć jakąkolwiek szansę.
Policjanci nie milicja,
Rozum ważny, nie ambicja.
|