Ludzie w Polsce są, co zrzędzą,
Że ich ciągle dłonie swędzą.
W każdą nocy i dnia porę,
Takie jakieś, jakby chore.
Lecz gdy w dłoń gość forsę schowa
Zaraz taka łapa zdrowa.
Nie pomaga maść, tłuszcz strusi,
Na swędzenie grosz wziąć musi!
Żaden bilon, lecz banknoty ?
To jedyny środek złoty.
Ledwo weźmie, chwila krótka,
A i gęba wesolutka.
Szerzy świąd się, nie wybiera,
Niczym kiła i cholera.
Mknie choróbsko po człowieku,
Niezależnie od płci, wieku.
Kpi z zabiegów, operacji,
Istna dżuma demokracji.
Jak wylicza pewne Biuro,
Różni mają zgryz ze skórą.
Grup społecznych gros dotyka:
Polityka, urzędnika?
Biorą w całej Polsce, z musu,
I z ministerstw, i ci z GUS-u.
Toczy naród siła wraża,
Od sędziego, po piłkarza.
Czy w szpitalu, czy też w biurze,
Zagrożenie świądem duże.
Zarażonych, wieszczą media,
Co dnia więcej, wprost tragedia.
Swędzą łapy całą masę,
Więc się leczą, biorąc kasę.
Bo to środek jest jedyny,
Gdy bezsilność medycyny.
Dookoła tylko: daj!
Wprost obłożnie chory kraj.
|