tygodnik opoczyński
Baza firm
 
Ciekawostki

 ...i będę dzielić go sprawiedliwie

 
Dożynkowy bochen





Tak zapewnia uczestników każdych dożynek gospodarz, przyjmując od starostów bochen chleba upieczony na tę okazję z nowej mąki z tegorocznych zbiorów. Choć w różnych postaciach chleb stale towarzyszy dorocznym i rodzinnym uroczystościom, to jednak ten dożynkowy bochen jest najważniejszy – symbolizuje najcenniejsze dary ziemi i ma zapewniać dostatek i ciągłość urodzaju. Dlatego niesiony jest i przekazywany z najwyższym dla niego poważaniem.
To wyjątkowe poszanowanie chleba od wieków jest ugruntowane w polskiej i w ogóle słowiańskiej tradycji ludowej i kulturowej. Uważany był za dar Boży, dlatego oddawano mu cześć podobnie jak Bogu i rodzicom. Chleb nazywano świętym, a ziemię – świętą ziemią rodzicielką. Jednakowym szacunkiem cieszył się zarówno chleb szlachetniejszego gatunku, "biały", pszenny, lub pszenno–żytni (pieczony głównie w klasztorach, kuchniach dworskich, później także w miejskich piekarniach rzemieślniczych, a na wsi – przywieziony z jarmarku jako gościniec – jadany "od święta"), jak i chleb z grubo zmielonej, "razowej" mąki żytniej, jęczmiennej i owsianej.
Dostatek chleba świadczył o zamożności gospodarza, choć nieraz bywały lata, gdy nawet o chleb było trudno, zwłaszcza na przednówku. Wówczas piekło się chleb z różnymi domieszkami, by powiększyć jego objętość i choć w minimalnym stopniu zaspokoić głód. Często domieszką do mąki były rozgotowane ziemniaki, mąka z grochu, soczewica, fasola; bywało i tak, że do garstki mąki dodawano lebiodę, otręby, korę niektórych drzew, a nawet plewy.
Trudne to do wyobrażenia młodemu pokoleniu, kiedy w marketach półki uginają się od rozmaitego pieczywa. Ale są też wśród nas starsi, którzy w pamięci zachowali opisywane wyżej sytuacje. Nieco młodsi wspominają na pewno swoje babcie, które nie pozwalały nawet najmniejszej okruszynie spaść ze stołu na ziemię.

Do kraju tego, gdzie kruszynę chleba
Podnoszą z ziemi przez uszanowanie
Dla darów Nieba…
Tęskno mi, Panie…

– tak na emigracji w lutym 1854 roku pisał Cyprian Kamil Norwid w Mojej piosnce. Już w XVII–wiecznej broszurze "Dworstwo obyczajów" wyjaśniano: Czemu chleb, kiedy z trafunku na ziemię upadnie, całujemy podniosłszy? – Bowiem chleb jest święty!
Dlatego pod żadnym pozorem nie wolno było marnować chleba, dopuścić do zepsucia, wyrzucać do śmieci, odpadków itp., aby nie wzbudzić gniewu Bożego i nie ściągnąć na siebie kary Bożej. Obrazą chleba było też położenie go na brudnym stole, spodem do góry lub pozostawianie w nim wbitego noża. Resztki chleba trzeba było starannie zebrać, rozdrobić, dodać do karmy bydła lub ptactwa domowego, a w ostateczności wysypać wróblom.
Wszelkie czynności przy wyrabianiu ciasta i pieczeniu należało wykonywać prawą ręką, czyli tą, którą człowiek wykonuje znak krzyża. Nie wolno było w tym czasie otwierać drzwi, śmiać się głośno, wykonywać innych czynności domowych. Na wyrobionym, gotowym cieście dłonią odciskano znak krzyża, wykonywano go również nad piecem chlebowym i pierwszym wkładanym do niego bochenkiem, a także po zamknięciu pieca. W trakcie pieczenia gospodyni nigdy nie siadała, aby chleb nie opadł i nie powstał w nim zakalec.
Dawniej chleb piekło się najczęściej raz na tydzień, w sobotę, aby na niedzielę był już gotowy i świeży. Bochenki ważyły przeważnie około 3 kg, ale gdzieniegdzie na specjalne okazje pieczono bochny bardzo wielkie – dwudziestofuntowe (8 kg) – posypywane czarnuszką, kminkiem lub makiem. Do pieca wkładano je na liściach tataraku, chrzanu lub kapusty, które nadawały swoisty smak i zapach oraz podtrzymywały świeżość i konserwowały.
Dobrze upieczony chleb był dumą każdej gospodyni. Każda panna na wydaniu na wsi musiała wykazać się nabytą w domu umiejętnością pieczenia chleba, inaczej uznawano ją za niezdatną do małżeństwa.
Przestrzegano zwyczaju, aby pierwszego wyjętego z pieca bochenka nie kroić nożem, tylko łamać ręką, podobnie jak to miało miejsce podczas Ostatniej Wieczerzy. Na każdym napoczynanym bochnie należało najpierw, czubkiem noża, od spodu nakreślić znak krzyża, mówiąc: W imię Ojca i Syna, niech nie zostanie z ciebie okruszyna. Upieczony, świeży chleb lub jego cząstkę kładziono na ołtarzyku domowym, aby Bóg błogosławił domostwu i obdarzał jego mieszkańców chlebem i wszelkim pokarmem. Nie wolno było w obecności leżącego na stole chleba kłócić się, przeklinać, siedzieć w czapce na głowie itp. Tak samo nie wolno było siadać na snopy żytnie, ani na worki ze zbożem, nawet wiezione do siewu, na targ czy do młyna.
Chleb otrzymywało dziecko od chrzestnych w dniu chrztu, by nigdy nie zaznało głodu, chlebem i solą witano nowożeńców oraz osoby, które chciano przywitać szczególnie uroczyście. Wprowadzając się do nowego domu zabierano ze starego ogień i zanoszono bochenek chleba, aby w domu zawsze panował dostatek i nikt nie głodował. Zwyczaj nakazywał wspomagać ubogich chodzących po prośbie, a wśród ofiarowanej im żywności musiał znaleźć się chleb. Chleb zanoszono też na groby w dzień zaduszny symbolicznie częstując nim zmarłych.
Na Wigilię i na Wielkanoc wypiekano specjalny chleb w płaskich, szerokich, prostokątnych formach smarując go na wierzchu białkiem by miał lśniącą skórkę. Inne specyficzne wypieki to nowolatko pieczone na Nowy Rok z mąki mieszanej z piwem lub z winem święconym w drugi dzień świąt Bożego Narodzenia i bułeczki z mąki gryczanej wręczane w dniu święta zmarłych ubogim siedzącym pod kościołem. Chleb poświęcony w dniu świętej Agaty był niezawodnym środkiem zabezpieczającym przed pożarem i uderzeniem pioruna. Świeży chleb nasączony octem lub wódką używany był jako okład na głowę przeciwko migrenie.
Chleb towarzyszył przy rozpoczynaniu najważniejszych prac w polu. W Sieradzkiem pierwsza orka miała charakter wręcz rytualny. Gospodarz brał bochen chleba, stawiał w miejscu, gdzie należało zacząć orkę i prosił Boga, by dał mu tyle w przyszłym plonie, by starczyło ziarna dla niego, dla rodziny i dla ptactwa. Początek żniw też symbolicznie związany był z chlebem. Rozpoczynała je zawsze kobieta – ta, która piecze chleb. Podobnie jak oracz, przyniesiony przez nią chleb pozostawał na polu, jako ofiara.
Niewiele z tych obyczajów i obrzędów przetrwało do naszych czasów, z szacunkiem dla najmniejszej okruszyny chleba włącznie. Ale od dawien dawna dzielenie się chlebem i wspólne jego spożywanie było znakiem przyjaźni, miłości, dobroci i wspólnoty, a tradycyjny polski zwyczaj obdarzania i witania "chlebem i solą" był wyrazem szczególnego szacunku, przyjaznych uczuć oraz szczerych życzeń powodzenia i wszelkich dostatków. Warto je nadal kultywować, nie tylko przy okazji dożynek.
Ku pożytkowi wszystkich czytelników przypominam na koniec staropolskie przekonanie, że: Kto zjada przylepek ze świeżego chleba, ten bywa szczęśliwy w miłości.

Opr.: erg


erg   

Artykuł ukazał się w wydaniu nr 37 (844) z dnia 13 Września 2013r.
W dziale Ciekawostki dostępne są również artykuły:

Pokaż pełny spis treści
 
Kontakt z TOP
Tomaszów Mazowiecki - baza wiedzy Biuro ogłoszeń
oglotop@pajpress.pl

Tomaszów Mazowiecki - baza wiedzy Dział reklamy
tel: 44 754 41 51

Tomaszów Mazowiecki - baza wiedzy Redakcja
tel: 44 754 21 21
top@pajpress.pl
Artykuły
Informator
Warto wiedzieć
Twój TOP
TIT - rejestracja konta Bądź na bieżąco.
Zarejestruj konto »