Znowu o CIS-ie

Centrum Integracji Społecznej "Zielone Światło" wywiesiło w telewizji lokalnej ogłoszenie, z którego wynika, że osoby, które nie zgadzają się z treścią artykułów w TOP-ie mają zgłaszać się do dyrekcji CIS-u. Prośba zaiste kuriozalna, bo traktuje nasza artykuły w kategoriach plebiscytu, całkiem pomijając pojęcie rzetelności dziennikarskiej. I właściwie za to powinniśmy podziękować kierownictwu tej zacnej instytucji, bowiem takie postawienie sprawy świadczy o przekonaniu owego kierownictwa, że w naszych artykułach piszemy prawdę. Za to dziękujemy. A w pierwszej kolejności powinni zgłosić się wszyscy obecni pracownicy i uczestnicy CIS, bowiem fakt ten na pewno zostanie przez dyrekcję odnotowany.
A tak poza tym, mija okres uprawomocnienia się ostatniego orzeczenia Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Łodzi ws. uchylenia decyzji administracyjnej dotyczącej jednej z uczestniczek CIS. Formalnie termin złożenia kasacji, sporządzonej prawnika z uprawnieniami, minął 12 grudnia, o ile tego dnia kasacja nie została wysłana pocztą. O tym, czy orzeczenie się uprawomocni dowiemy się za kilka dni. Tymczasem Leokadia D. (tak nazwaliśmy ową uczestniczkę, która postanowiła na drodze prawnej dochodzić swoich praw) postanowiła wrócić do CIS, uważając całkiem słusznie, że skoro decyzja administracyjna jest uchylona, to jest ona nadal uczestniczką Centrum. Pismo w tej sprawie postanowiła złożyć osobiście, bo przecież CIS już odmawiał przyjęcia korespondencji doręczanej przez listonosza. Bojąc się jednak prowokacji, poprosiła o asystę policję i zjawiła się w CIS, 13 grudnia wraz z umundurowanym stróżem prawa. Jak nam relacjonowała Leokadia D., miała racje, że nie poszła sama, bo nie obyło się bez pyskówek. Pod nieobecność szefowej nikt nie chciał pisma przyjąć i dopiero uwaga policjanta, że skoro odmawiają przyjęcia korespondencji to niech to napiszą na odwrocie pisma spowodowała, że informacja Leokadii D. o tym, że stawia się w CIS w celu podjęcia kontynuacji programu, została przyjęta. Na odpowiedź nie trzeba było długo czekać.
Tego samego dnia otrzymała, podpisane przez Ewę Kądzielę, dyrektora IOWR CIS "Zielone Światło" odpowiedź nie mającą nic wspólnego z urzędowym charakterem korespondencji, bez nadanego numeru i nawet bez podania adresata, bo inicjał imienia i nazwisko nie jest adresem. W piśmie czytamy (pisownia oryginalna): W odpowiedzi na Pismo P. z dnia 13.12.2012 r. informuję, że Orzeczenie - Wyrok WSA który P. przywołuje dotyczy Organu Administracji Publicznej CIS "Zielone Światło" zatem do takiej instytucji powinna je P. złożyć - przedmiotowe pismo złożyła P. do jednostki organizacyjnej Fundacji "Interregion" IOWR, Dział I CIS "Zielone Światło" - nie jesteśmy organem administracji publicznej, którego dotyczy to Orzeczenie WSA. Proszę złożyć rzeczoną gotowość do właściwej jednostki.
Dalej czytamy, że czynności decyzji o charakterze ostatecznym nie podlegają uchyleniu. Ciekawe. Z tego co wiem, to można uchylić nawet wykonany wyrok śmierci, choć dla niesłusznie skazanego nie ma to już większego znaczenia.
Jakby tego było mało, na końcu pisma, którego przytaczać nie będziemy ze względów estetycznych, o których piszę we wstępie tego artykułu, postawiona jest pieczątka o treści: Dyrektor IOWR CIS "Zielone Światło", Ewa Kądziela i widnieje podpis. To jak to jest. W nagłówku jest pieczątka Centrum Integracji Społecznej "Zielone Światło", na końcu pismo podpisuje dyrektor IOWR CIS "Zielone Światło" Ewa Kądziela, a w treści, że sprawa tej instytucji nie dotyczy...
Według nas sprawa ma jeszcze jeden aspekt. Otóż Leokadia D., podobnie jak kilkadziesięcioro innych uczestników CIS, została wyrzucona z programu w sposób pozaprawny. W ten sposób straciła świadczenia, które by otrzymywała, biorąc dalej udział w programie CIS, a także nie otrzymuje świadczeń z PUP, bo została z CIS wydalona. Kto jej zwróci te świadczenia? CIS, czy jego szefowa? Kto zwróci niewypłacone świadczenia z PUP? Jak na razie pozostawiamy te pytania bez odpowiedzi.