tygodnik opoczyński
Baza firm
 
Historia

 Zdarzenie we wsi Lipa - kwiecień 1863 r.

 
Z pamiętnika uczestnika powstania styczniowego Władysława Modrzewskiego?Sulimy dowiedzieć się można między innymi o działalności dowodzonej przez K.K. Błaszczyńskiego ?Bończę? oddziału powstańczej żandarmerii narodowej


Autor pamiętnika opisuje jak w końcu maja (inne źródło podaje kwiecień) 1863 roku oddział Bończy przybył do Lipy koło Radoszyc, w ówczesnym powiecie opoczyńskim. Powodem pojawienia się żandarmerii był donos na miejscowych chłopów, którzy podobno chwytali powstańców i wydawali ich w ręce Rosjan. Kilku z powstańców sami nawet mieli zamordować. Przybycie Bończy związane było jednak głównie z wcześniejszym napadem Rosjan i rozbiciem obozu powstańczego majora Zawadzkiego. Oddział formował się w pobliżu wsi Szkucin i Lipa, w uroczysku leśnym zwanym Ormanicha. Tworzyło go około 400 osób wywodzących się przeważnie ze szlachty oraz trochę chłopów wcielonych do powstania pod przymusem. Wśród powstańców szkolonych przez Jana Rudowskiego i Bronisława Gromejkę (Gromeykę), znajdowało się kilku księży. Niestety powstańcy nie starali się o zachowanie należytej ostrożności i podstawowych zasad konspiracji. Obozując prawie 10 tygodni w jednym miejscu wystawili się na znaczne niebezpieczeństwo. W tym czasie przyjmując, oprócz prowiantu, wizyty okolicznej szlachty, nie przeprowadzili rozeznania zamiarów i ruchów nieprzyjaciela, co okazało się fatalne w skutkach. Dodatkowo przeprowadzając przymusowy pobór do oddziału zniechęcili do powstania miejscowych chłopów. Poza tym wykonali przypuszczalnie egzekucję na dwóch chłopach ze wsi Lipie za ?zbytnie gadanie? i ?ciekawość?, uważając ich za szpiegów.
Spowodowało to oczywiście nieprzychylność chłopów z okolicy Radoszyc do powstańców i powiązanej z nimi miejscowej szlachty.
Nic więc dziwnego, że w takiej sytuacji Rosjanie łatwo dowiedzieli się o obozie Zawadzkiego. Naprowadzony przez szpiegów na uroczysko oddział kapitana M.I. Obuchowa z 13 Biełozierskiego Pułku Piechoty, bez trudu napadł i rozbił obóz powstańczy. Kilkunastu powstańców wraz z dowódcą poległo na miejscu (źródła informują o 19 poległych Polakach). Wielu dostało się do niewoli. Ci, którzy uszli z życiem ukryli się w lasach koło Rudy Malenieckiej i skupili się wokół Rudowskiego i Gromejki.
Podejrzenie zdrady obozu padło na chłopów ze wsi Lipa. Władze powstania postanowiły surowo ukarać zdradę tak, aby kara była przestrogą dla innych. Zadanie przeprowadzenia represji otrzymała dowodzona przez Bończę żandarmeria narodowa.
Jak opisał w pamiętniku powstaniec Sulima, oddział żandarmerii otoczył wieś i podpalił ją z dwóch stron. Następnie ludność wioski spędzono na obszerny plac w celu odczytania rozkazu Rządu Narodowego. Bończa wyjaśnił niejscowym powody przybycia oddziału, zarzuty wobec mieszkańców i decyzję w sprawie podjętej kary. Uświadamiał zgromadzonym chłopom, że ?jesteśmy dziećmi jednej matki, a zatem braćmi, nie wrogami?. Przeprowadził krótkie dochodzenie, w którym domagał się ujawnienia i wydania winnych. Wystraszeni chłopi wskazali na miejscowego sołtysa i żołnierza rosyjskiego przebywającego w wiosce na urlopie. Ci bezwłocznie przyznali się do winy. Swoje postępowanie tłumaczyli strachem przed kozackimi batami. Jednocześnie jako głównego winowajcę wskazali na Żyda, krawca z Białaczowa i jego synów. To oni mieli naprowadzać Rosjan na powstańców. Do mordowania powstańców nikt się nie przyznał i faktu tego nie udało się potwierdzić.
Do Białaczowa natychniast udało się kilku żandarmów na koniach, którzy aresztowali podejrzanego krawca i jednego z jego synów. Podobno obydwaj zostali w ciągu godziny sprowadzeni do wsi i postawieni przed sąd polowy. Odbył się krótki proces podczas, którego oskarżony krawiec przyznał się do zarzucanej mu winy. Skazany został za to na karę śmierci przez powieszenie. Wyrok wykonano na miejscu. Jego syn, ze względu na młody wiek, uniknął szubienicy. Ukarany został tylko karą chłosty. Chłopi ukarani zostali spaleniem zabudowań dobrze zagospodarowanej wsi. Sołtysowi i urlopowanemu żołnierzowi darowano życie z ostrzeżeniem, że jeżeli znów dopuszczą się podobnego postępowania, zostaną powieszeni. Tak Bończa spełnił rozkaz Rządu Narodowego z którym podobno osobiście się nie utożsamiał.
Opisanego przez Władysława Modrzewskiego faktu nie potwierdzają niestety inne źródła. W oparciu o dawne dokumenty znajdujące się w archiwach państwowych w Kielcach i Radomiu, Henryk Seweryn Zawadzki stwierdził, że wspominany powstaniec nie tylko podał błędną datę egzekucji w Lipiu, lecz również pomylił się co do osoby (osób) na których została wykonana. W zachowanych w archiwum aktach zgonów parafii Lipa odkrył, że dwóch mieszkańców wspominanej wsi poniosło śmierć w 27 kwietnia 1863 r. Egzekucja chłopów w tym samym dniu odnotowano została też w raporcie rosyjskiego naczelnika żandarmerii opoczyńskiej do generała A.K. Uszakowa w Radomiu. Raport wspomina, że powstańcy poza egzekucją podpalili również cztery domy i jedną oborę.
Z bardziej współczesnych dokumentów, do których dotarł H.S. Zawadzki, obóz powstańczy na uroczysku Ormanicha i jego rozbicie, opisuje ks. Józefa Sroczyński w liście do kanonika ks. Jana Wiśniewskiego z 22 lipca 1927 r. Ksiądz wspomina w nim też zmarłych w roku 1863 trzech skazańców z parafii Lipa przy których znajduje się uwaga o ?nagłej śmierci?. Niewątpliwe jest jednak, że egzekucję i represje na chłopach z Lipy przeprowadziła żandarmeria Bończy.
Co do osoby trudniącego się krawiectwem w Białaczowie Żyda i jego syna, H. S. Zawadzki ustalił, że mniej więcej w tym samym czasie co egzekucja w Lipiu, doszło w koneckiem do podobnego wydarzenia, lecz na innym miejscu. W połowie lub w końcu kwietnia 1863 roku powstańcy powiesili pod Korytkowem koło Gowarczowa jednego Żyda oskarżonego o szpiegostwo na rzecz Rosjan. Jego syna natomiast ukarali chłostą za donosicielstwo. Niniejszy fakt potwierdzają dokumenty historyczne z archiwum w Radomiu oraz wzmianka w publikacji A. Eisenbacha ?Żydzi i powstanie styczniowe?.
W. Modrzewski odnotował w pamiętniku, że chłopi w opoczyńskiem i radomskiem byli najgorzej usposobieni do powstania w całym sandomierskiem. Często bez żadnego rozkazu i przyczyny, sami od siebie zaczajali się na przechodzących po okolicy powstańców. Chwytali ich i oddawali w ręce Rosjan. W opoczyńskiem wspomina się nawet postać ich przywódcy w osobie chłopa o nazwisku Bulwa lub Bulwer, który formalnie urządzał obławy. W końcu sam został schwytany przez powstańców i rozstrzelany. Opatrzność jednak musiała czuwać nad nim, ponieważ mimo trzech kul, które przeszyły go na wylot, przeżył i zupełnie się uzdrowił.


Waldemar Ireneusz Oszczęda   

Artykuł ukazał się w wydaniu nr 5 (812) z dnia 1 Lutego 2013r.
W dziale Historia dostępne są również artykuły:

    Pokaż pełny spis treści
     
    Kontakt z TOP
    Tomaszów Mazowiecki - baza wiedzy Biuro ogłoszeń
    oglotop@pajpress.pl

    Tomaszów Mazowiecki - baza wiedzy Dział reklamy
    tel: 44 754 41 51

    Tomaszów Mazowiecki - baza wiedzy Redakcja
    tel: 44 754 21 21
    top@pajpress.pl
    Artykuły
    Informator
    Warto wiedzieć
    Twój TOP
    TIT - rejestracja konta Bądź na bieżąco.
    Zarejestruj konto »