Wstyd dla miasta

To nieprawda, że po ponownym odsłonięciu i poświęceniu „pomnika katyńskiego” sprawa tablicy węgierskiej i ukraińskiej umarła śmiercią naturalną. Jak już informowaliśmy, pismem z dnia 21 kwietnia burmistrz Jan Wieruszewski zwrócił się do starosty Józefa Roga. Pisze w nim, że zobowiązał Włodzimierza Koperkiewicza do podjęcia działań mających na celu naprawę stwierdzonych nieprawidłowości na tablicy węgierskiej i ukraińskiej, ale wkrótce otrzymał odpowiedź, że pomysłodawca treści napisów wycofuje się z wszelkiej dotychczasowej działalności i nie zamierza nic wyjaśniać ani nikogo przepraszać. Biorąc pod uwagę, że tablica ukraińska usytuowana jest na budynku starostwa burmistrz pisze, że oczekuje od starosty dalszego prowadzenia sprawy i podjęcia działań mających na celu wyeliminowanie nieprawidłowości jakie występują w jej treści.
W odpowiedzi starosta po prostu od całej sprawy umywa ręce. Nie on był wnioskodawcą i wykonawcą tablicy a jedynie udostępnił ścianę budynku i współfinansował ufundowanie tablicy. Nagle przypomniał sobie, że zgodnie z przepisami sprawowanie opieki nad miejscami pamięci narodowej zajmuje się samorząd gminny (jakoś o tym nie pamiętał współuczestnicząc w wieszaniu obu tych tablic). Pisze dalej, że obowiązek uzyskania opinii ROPWiM spoczywał na inicjatorach, a więc Zarządzie Oddziału Związków Więźniów Politycznych Okresu Stalinowskiego w Tomaszowie Maz. (czytaj Włodzimierz Koperkiewicz), a dając jedynie zgodę na powieszenie tablicy nie musiał nic sprawdzać. Jasne.

Otóż, szanowny Panie Starosto
To może teraz da pan zgodę na zdjęcie tej tablicy i poprawienie jej treści, tak by nie ośmieszała nas wszystkich.
Jeżeli, jak pan pisze, to organ samorządu gminnego powinien podjąć działania, to ja oczekuję prostej i jasnej deklaracji: Biorąc pod uwagę błędy popełnione przez autora treści obu tablic, Starostwo Powiatowe deklaruje daleko idącą współpracę w ich poprawieniu i ponownym zawieszeniu, ale już wolnych od błędów i wypaczeń.
Przecież zna pan stanowisko Wojewódzkiego Komitetu Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa w Łodzi. 10 maja, również do pana, wysłane zostało pismo Urzędu Wojewódzkiego w Łodzi, nr BW.VI.4010/W/59/EB,2010, podpisane przez sekretarza WKOPWiM Andrzeja Cywińskiego, w którym czytamy: „na posiedzeniu połączonych Komisji WKOPWiM w dniu 25 marca 2010, podtrzymano wcześniejsze stanowisko Komitetu w sprawie tablicy „węgierskiej” i „ukraińskiej” w Opocznie, uznające, że treści wyżej wymienionych tablic są niezgodne z historią i należy je zmienić. Pismo została wysłane również do burmistrza.
Krótko i zwięźle. I nie ma teraz co odwracać kota ogonem, tylko jak najszybciej podjąć decyzje o wysłaniu dwóch ludzi z kluczem i odkręceniu czterech śrub. Piłka jest po stronie starosty, bo to pan administruje budynkiem na którym wisi ta tablica.
Przy okazji. Ponieważ jeszcze w kwietniu, na kilka dni przed datą odsłonięcia, Włodzimierz Koperkiewicz apelował do WKOPWiM o wstrzymanie prac związanych z przygotowaniem nowej bryły pomnika katyńskiego, wnioskując o nieusuwanie z jej treści nazwiska swojego szwagra Antoniego Dratwickiego, pracownicy WKOPWiM zwrócili się do Biura Informacji i Poszukiwań Zarządu Głównego PCK z prośbą o sprawdzenie gdzie jest pochowany Antoni Dratwicki. 16 kwietnia nadeszła odpowiedź o numerze B.Inf. 233680/P , w której czytamy, że Biuro Informacji i Poszukiwań nie ma żadnych dokumentów, na podstawie których można by ustalić losy oraz okoliczności śmierci Antoniego Dratwickiego. Co więcej. Jak pisze zastępca kierownika biura Anna Biernat, Antoni Dratwicki nie był dotychczas poszukiwany przez kogokolwiek z rodziny za pośrednictwem PCK.