tygodnik opoczyński
Baza firm
 
Opoczno

 Spacerkiem po Opocznie

 

Kiedyś w Warszawie wychodził „Ekspres Wieczorny” a w nim rubryka „Spacerkiem po Warszawie”, w której mieszkańcy Warszawy zamieszczali swoje spostrzeżenia i uwagi na temat nieprawidłowości zauważonych w czasie robienia zakupów, załatwiania innych interesów ewentualnie w czasie zwykłego spaceru. Ranga i hierarchia opisywanych tam spraw była różna, były mniej i bardziej ważne takie na przykład, że jakiś tam motorniczy linii tramwajowej przez nieuwagę przymknął w drzwiach jakąś staruszkę lub podawano informację, że w jakiejś kawiarni jest nieuprzejma obsługa, wobec czego nastąpiła jakby sugestia dla innych, aby wymienioną kawiarnię raczej omijać.
Były umieszczane tam informacje także pozytywne, takie że grupa młodzieży pomogła młodej mamie z dwójką dzieci wsiąść do tramwaju linii nr X, przy czym zaznaczono, że jedno z dzieci to niemowlę podróżujące w wózku dziecięcym, natomiast starsze bardzo płakało. Podczas gdy mama zajmowała się młodszym rodzeństwem, dziewczynka starszemu dziecku zaczęła opowiadać bajeczkę, także niemalże natychmiast przestało płakać.
Przez siedem lat mego pobytu w Warszawie zauważyłem, że warszawiacy chcieli aby w omawianej rubryce pisano o nich pochlebnie i jednocześnie starali się aby nigdy nie zamieszczono tam nagannej opinii. Oczywiście, ktoś może powiedzieć, no i po co to i co to komu dało? Ktoś o kimś w jakiejś tam gazecie napisał źle lub dobrze, no to co z tego? Tak dało! Kierowca autobusu MPK lub motorniczy tramwaju jeśli zauważył biegnącą osobę do przystanku - poczekał. Młodzież bardzo chętnie ustępowała starszym miejsca w środkach komunikacji publicznej oraz pomagano sobie wzajemnie. Przy niewielkim koszcie łatwiejsze okazało się życie. W trakcie robienia sobotnich zakupów, zwykle zajmowała się tym żona, pomyślałem sobie, że w TOP przydałaby się taka rubryka.

Spacerkiem po Opocznie i okolicach
Przyznam szczerze, że nie lubię zakupów. Ale niestety mus to mus i zaopatrzony w gęsto zapisaną przez żonę, kartkę, która miała mi służyć jako ściąga, ruszyłem w miasto. Już przy wejściu na bazarek miejski zauważyłem następujący obrazek: bezpośrednio na chodniku w skrzynce stojące pomidory, marchewka i owoce. Ze sprzedającą rozmawia pani, trzymająca na smyczy niewielkiego pieska. Obie panie tak są zajęte rozmową, że nie zauważają jak piesek z podniesioną nogą obficie zrasza warzywa i owoce. Błyskawicznie zareagowały na zwróconą przeze mnie uwagę. Dama z pieskiem zareagowała z oburzeniem - Co pan sobie myśli? Mój - i tu padła nazwa pieska, Pucuś, Frucuś nie pamiętam - jest bardzo dobrze wychowany! - po czym dodała w moim kierunku - Gbur, cham!
No tak, jak ja śmiałem obrazić jej pupilka i jeszcze bardziej jak śmiałem przerwać mu oddawanie moczu. Dla tej jejmości nieistotne jest, że pupilek rozsiał miliony zarazków, którymi mógłby zainfekować pół Opoczna. Wydaje mi się, a nawet z całą pewnością mogę stwierdzić, że piesek jest inteligentniejszy, dużo inteligentniejszy niż jego pani.
Niestety nie mogłem tego zostawić od tak sobie, bez reakcji i chyba sprzedająca pani domyśliła się, że dzwonię do sanepidu i obsikane skrzynki z warzywami i owocami odstawiła do tyłu, co miało oznaczać, że tego nie będzie sprzedawać. Jakoś dziwnie tej pani nie wierzę. Sądziłem po tym incydencie, że w dalszej wędrówce po miejskim bazarku już nic mnie nie zaskoczy i ze spokojem dokonam zakupów. Niestety to było tylko marzenie.
W pierwszym napotkanym stoisku z mięsem i wędlinami koleina bariera. Ustawiłem się w kolejce jak i inni i cierpliwie czekam. Nagle słyszę głos dziecka - Mamusiu ta pani jest chora i nie powinna sprzedawać w sklepie, dlatego że zaraża innych. Pani w szkole mówiła, że lepiej zostać w domu...
Nie wiem, ale jakoś tak mimochodem przypomniałem sobie baśń i krzyk dziecka - król jest nagi! - Dziecko powiedziało w swej szczerości to co wszyscy widzieli, tylko jako jeszcze nieskażone obłudą mówi to co widzi a nie to co chcieliby usłyszeć inni. Dziecko przede mną zrobiło dokładnie to samo, pomimo tego, że mama chciała go uspokoić. Pamiętając, że bajki uczą, nie zignorowałem lecz poszedłem za szczerym głosem dziecka i faktycznie zobaczyłem panią ekspedientkę zakatarzoną z czerwonym nosem. Na moją interwencję i ku memu ogromnemu zdziwieniu, ekspedientkę poparły kobiety stojące w kolejce, twierdząc że nie ma na to rady, bo jak pójdzie na zwolnienie lekarskie no to ją właściciel zwolni.
Ludzie! Ludzie! Ludzie! Dlaczego żyjecie w obłudzie. To lepiej zadbać o kieszeń jakiegoś właściciela i podjąć ryzyko zachorowania, a w chwili obecnej nawet śmierci, niż być może narazić się, ale chronić zdrowie własne i swych bliskich.
Oczywiście na tym stoisku już nic nie kupiłem, poszedłem do drugiego, przy którym, ku memu zaskoczeniu nie było kolejki. Niestety radość znikła natychmiast. Nieźle zbudowana pani kicha obficie w rękę, którą potem obciera o fartuch i następnie w tą samą rękę bierze wędliny. Straciłem ochotę na jedzenie, nie mówiąc już o zakupach, gdy w kolejnym stoisku zauważyłem młodą i ładną ekspedientkę, która przez obcisłe spodnie na zmianę raz prawą raz lewą ręką coś poprawiała między pośladkami, prawdopodobnie coś co było kiedyś figami albo jak to niektórzy nazywają wspomnieniem majtek. Czar ekspedientki prysnął natychmiast. Nic już nie kupiłem na bazarku miejskim i w najbliższym czasie nie kupię z całą pewnością. Wróciłem do domu wściekły na siebie, ale i również na tych, którzy niestety, ale nie reagują na niechlujstwo i zaniedbania innych. Oczywiście od tego są odpowiednie organa i służby państwowe utrzymywane z naszych podatków a funkcjonariusze tych organów i służb są całkiem nieźle wynagradzani. Pamiętając o tym zwróciłem się do pewnej osoby o której wiem, że pracuje w sanepidzie opowiadając o tym co zauważyłem. Jejmość zmierzyła mnie lodowatym spojrzeniem spoza okularów i stwierdziła: - To ty nie wiesz z czym my teraz walczymy, to ty nie wiesz, że panuje świńska grypa, a ty będziesz tu duperelami zawracał głowę!
Tak sobie pomyślałem - profilaktyka i zwalczanie przyczyn jest i tańsze i skuteczniejsze niż walka ze skutkami. Tak mnie uczono, o tym wie każdy, nawet dziecko, tylko nie w Opocznie. Efektem tego jest zachowanie się ludzi świadczących usługi handlowe. Takiej sytuacji nie spotka się nigdzie już w Polsce i oczywiście w świecie, z uwagi na to, że stoiska byłyby natychmiast zamknięte. Natomiast nikomu nie pozwala się ze względów higienicznych sprzedawać nawet ubrań prosto z ziemi, nie mówiąc o produktach spożywczych. Tak się robi tylko w Opocznie i to pozwala odpowiednio ocenić skuteczność ich działania. Szczerze wątpię czy moje spostrzeżenia zostaną zamieszczone w TOP-e, ponieważ jestem tylko zwykłym obywatelem, a tacy nie mogą nic powiedzieć, bo gdyby nawet mieli rację to i tak jej nie mają. Zatem podziwiajmy nieistniejące szaty króla i uciszmy tych, którzy mówią zgodnie z prawdą, że król jest nagi. No bo on jest nagi i wszyscy to widzimy tylko boimy się powiedzieć. Działając na własną szkodę.
Bernard

Od redakcj: Czasy się zmieniły a wraz z nimi przepisy. Dziś już nie można bezkarnie powiedzieć, że obsługa w kawiarni rusza się jak muchy w smole, bo może się to skończyć procesem. Czasami szkoda, bo krytyka społeczna jest najbardziej skuteczną. Panu Bernardowi dziękujemy za spostrzeżenia a rubrykę chętnie pociągniemy dalej. Piszcie państwo o tym, co widzicie. Czekamy na wasze e-maile.


Artykuł ukazał się w wydaniu nr 48 (647) z dnia 4 Grudnia 2009r.
 
Kontakt z TOP
Tomaszów Mazowiecki - baza wiedzy Biuro ogłoszeń
oglotop@pajpress.pl

Tomaszów Mazowiecki - baza wiedzy Dział reklamy
tel: 44 754 41 51

Tomaszów Mazowiecki - baza wiedzy Redakcja
tel: 44 754 21 21
top@pajpress.pl
Artykuły
Informator
Warto wiedzieć
Twój TOP
TIT - rejestracja konta Bądź na bieżąco.
Zarejestruj konto »