Pięćdziesięcioosobowa grupa seniorów z Żarnowa zawsze jest pełna energii. Nie potrafi biernie patrzeć, jak szybko mija im czas, a my z każdym dniem stajemy się starsi
Tym razem seniorzy postanowili wrócić do wspomnień z lat szkolnych i przeżyć je tak jak kiedyś. Aby stało się temu zadość, postanowli udać się do stadniny koni arabskich Marzeny Michałowskiej?Kowalik, by tam przy ognisku wspólnie miło spędzić czas, powspominać chwile z lat szkolnych, kiedy jako harcerze i harcerki wyjeżdżali na obozy i biwaki, palili ogniska i śpiewali piosenki. Wycieczka odbyła się pod kierunkiem Ewy Borończyk ? kierowniczki Biblioteki Publicznej i jednocześnie opiekuki działającego przy bibliotece Klubu Aktywnego Seniora, oraz Urszuli Aleksandrowicz ? prezeski klubu.
I tak 21 lipca o godz. 16.00 wyruszyli autokarem w kierunku Marcinkowa. Nie było jednak możliwości dojechać na umówione miejsce samochodem, dlatego część drogi musieli pokonać pieszo. Aż dziw z jaką energią ruszyli leśną drogą w kierunku stadniny koni. Tam czekała wszystkich piękna niespodzianka. Na spotkanie wyszła właścicielka stadniny pani Marzena i jej córka Marcelina w pięknych strojach arabskich oraz pracujący tam Paweł Bociek, przebrany za szejka arabskiego. To on prowadził konia, na którym siedziała Marcelina, a przy niej szła pani Marzena. Należy dodać, że klub z Marzeną Michałowską?Kowalik współpracuje od dawna. Seniorzy nie spodziewali się jednak tak wspaniałego powitania, byli zaskoczeni i oczarowani strojami.
Wspólnie wszyscy udali się na miejsce, gdzie było już przygotowane ognisko, przy którym, po krótkim powitaniu, pieczono pyszne kiełbaski, konsumowano wcześniej przygotowany kapuśniaczek i smaczne bułeczki. Śpiewano piosenki harcerskie i biesiadne. Aby było atrakcyjniej do śpiewu przygrywał akordeonista. Czas mijał bardzo szybko. Nikogo nie wystraszył deszcz, który dwukrotnie dość intensywnie pokropił. Zresztą wszyscy byli na to przygotowani, mieli ze sobą parasole i płaszcze nieprzemakalne, ponieważ pogoda od jakiegoś czasu nie dopisywała.
Około godz. 20.00 prezeska klubu podziękowała właścicielce za tak miłe spotkanie. Nadeszła pora powrotu do domu. Najpierw musieliśmy iść przez las krótką trasą, by jak najszybciej dotrzeć do szosy, gdzie czekał już autobus. Ponieważ miejscowość, w której przebywaliśmy, nie jest zbyt oddalona od miejsca zamieszkania seniorów, część z nich postanowiła te kilka kilometrów przejść pieszo. Nawet nie zauważyliśmy, kiedy dotarliśmy do domów.
Długo będziemy nawiązywać do tego pięknie spędzonego lipcowego dnia. Ile on nam dodał siły, animuszu, jak nas odmłodził wiemy tylko my ? seniorzy. Takie właśnie spotkania integracyjne pozwalają nam zapominać nie tylko o chorobach, ale i o wieku. Czujemy się tak młodo, jakbyśmy mieli ?zawsze po dwadzieścia lat?, jak mówi jedna z piosenek. I tak będziemy trzymać!
|