Ratunku! Powietrza!

Do jesiennego obrazka ludzie dorzucili nowy – dymy z domowych pieców. Te jednak mogą wręcz zabić! Bo przecież choroba nowotworowa jest najczęściej śmiertelna. A to, co jest spalane w domowych piecach jest rakotwórcze. Do ognia wrzuca się praktycznie wszystko, każdy odpad, każdy śmieć. Mało kto sprawdza, jaka jest zawartość tworzyw sztucznych w spalanych odpadach. Do ognia trafiają plastikowe butelki po napojach, stare buty na gumowych podeszwach, kartony po mleku lub sokach itp. I z kominów wydostaje się to wszystko w postaci tlenków azotu, dwutlenku siarki i WWA, czyli węglowodorów aromatycznych. Te ostatnie właśnie prowadzą do raka, podrażniają drogi oddechowe, powodując alergie i zachorowania na astmę. Nisko snujący się dym z domowych pieców nie tylko przeraźliwie śmierdzi, ale i dusi wszystkie osoby, które mają choćby najmniejsze problemy ze swobodnym oddychaniem, np. przeziębionych, zaś alergików doprowadza do kilkunastominutowych ataków uporczywego kaszlu.
Czy ludzie, którzy tak bezmyślnie wrzucają do swych pieców każdy śmieć, naprawdę myślą, że nie szkodzą nikomu? Czy w ogóle obchodzi ich los dzieci – nawet, jeśli nie mają własnych, to przecież trują inne, mieszkające w pobliżu?
Nasze niedoskonałe prawo nie ułatwia dochodzenia do ograniczania takich praktyk. Trzeba takiego truciciela złapać na gorącym uczynku, jak wrzuca do pieca np. plastikowe opakowania. Ale wolnoć Tomku w swoim domku. Nawet gdyby przyszła wezwana przez sąsiadów straż miejska, to truciciel może nie wpuścić ich do domu, albo wpuści ich, gdy już się wszystko w piecu wypali. Nie pomoże nam sanepid ani Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska. Domowe spalarnie podlegają samorządom – prezydentom miast, burmistrzom i wójtom. Jeśli sąsiad nas zatruwa możemy pisać skargi właśnie do nich. Ale co z tego wyniknie? Znając życie – nic. Tu nie pomogą żadne decyzje administracyjne. Tu potrzebne jest myślenie, a z tym jest, niestety, najgorzej.
Być może w niezbyt dalekiej przyszłości wejdzie nowy przepis, który nałoży obowiązek opłaty za wywóz śmieci na absolutnie wszystkich obywateli. Od 1 stycznia każdy obywatel będzie płacił gminie (a nie firmie) za odbiór i segregację śmieci. Dziś, chcąc płacić jak najmniej, osoby prywatne i firmy zaniżają ilość śmieci, jaką faktycznie wytwarzają. Zgodnie z nowymi przepisami od 1 stycznia będziemy miesięcznie płacić od 12 do nawet 18 zł od osoby. Skoro więc "oszczędni" i tak będą płacić, to może już nie będą chcieli palić wszystkich domowych śmieci? Nie wiem... Też w to wątpię. Jedynym rozwiązaniem jest nauczanie dzieci zachowań ekologicznych. Może dzieci wychowają swoich rodziców i dziadków, jeśli chcą w przyszłości być zdrowe? One widzą wszystko, więc zauważą, że tata czy babcia chcą wrzucić np. stare kalosze do pieca. I nie pozwolą na to, bo to przecież truje!
Sama doświadczyłam we wtorek, jak bardzo groźne jest to zjawisko. Przejeżdżając przez jedną ze wsi zachłysnęłam się gryzącym dymem. Normalny oddech odzyskałam po ponad pół godzinie. Kaszląc i dusząc się, zastanawiałam się, jak tu żyją ludzie? W maskach gazowych? Bo przecież chyba czasami muszą wyjść ze swoich domów?