Na marginesie obchodów Święta

Niepodległości w Opocznie, czyli kto ma dać przykład młodzieży?!
Już mi trochę przeszło, ale w środę byłem bardzo zbulwersowany…Postanowiłem wziąć udział w obchodach Święta Niepodległości. Pogoda była wyjątkowo niesprzyjająca. Od samego rana zimno, wietrznie i deszczowo, …czyli paskudny listopad. Najlepszym rozwiązaniem było uczestnictwo w obchodach „pod dachem”. Wybrałem koncert w liceum, które kiedyś nazywałem „moim” lub „naszym” (czyli w najstarszej opoczyńskiej placówce tego typu: Liceum Ogólnokształcącym im. Stefana Żeromskiego, choć może oficjalna nomenklatura nazwie tę placówkę pewnie inaczej?). Z zapowiedzi prasowych wyczytałem, że nieznane mi Trio Łódzko-Chojnowskie będzie wykonywało utwory z repertuaru Jacka Kaczmarskiego. Postanowiłem sprawdzić… Na początek konsternacja….sala gimnastyczna ogromnych rozmiarów! (Kilkakrotnie większa od tej w której my grywaliśmy, głownie w kosza). W celu dostosowania do potrzeb koncertu powierzchnia sali ograniczona scenografią do jednej czwartej. Na sali i w holu prawie wyłącznie mundurowi! Zlot harcerzy! Trochę to mnie drażni, ale czekam spokojnie…niestety mija godzina 15. o której miał się koncert rozpocząć i inna publiczność (poza harcerzami) jest w ilościach bardzo śladowych.
Krótka zapowiedź i zaczynają… Na mini scenie trzech artystów, dwóch wokalistów - gitarzystów i jeden klawiszowiec. Po chwili kolejne zaskoczenie! Czyżby Jacek Kaczmarski jednak nie umarł?! Przecież go słyszę…drugi wokalista ma identyczny wokal! Ze sceny prawie same hity znanego tria: Kaczmarski, Gintrowski, Łapiński z różnych okresów twórczości. Koncert podzielony na dwie części z 10-minutową przerwą dla dania wytchnienia artystą oraz dla możliwości wręczenia dyplomów dla harcerzy…Mimo kłopotów z nagłośnieniem bardzo dobra słyszalność (zwłaszcza dla tych słuchaczy, którzy znali te utwory „na pamięć”). Poszczególne utwory poprzedzane był krótkimi zapowiedziami z informacjami o okolicznościach ich powstania, inspiracjach, albumach z których pochodziły. Mnie najbardziej, tak zwane ciarki chodziły po plecach przy: „Balladzie wrześniowej”, „Jałcie”, „Epitafium dla Wysockiego”, „Śnie Katarzyny” i kończącej koncert „Naszej klasie”. Ogólnie bardzo udany występ, bardzo dobre wykonania. Zabrzmiały nawet dwa utwory, do których J. Kaczmarski nie zdążył skomponować muzyki i których nie zdążył wykonać! Dwa wiersze Kaczmarskiego na piosenki „przerobili” muzycy z występującego w Opocznie Trio Łódzko-Chojnowskiego. Niestety całość wrażeń artystycznych nieco zakłóciły mi rozmyślania nad kondycją społeczeństwa Opoczna, a zwłaszcza nad postawą grona pedagogicznego mojego/ naszego „Żeroma”. Jak wspomniałem wyżej 90% publiczności stanowili harcerki i harcerze, których na występ wezwał „rozkaz komendanta”. Mogę nie znać wszystkich aktualnych „pedagogów” z „Żeroma”, ale śmiem sądzić, że na sali było ich nie więcej niż czworo (a może tylko dwóch?). A ten koncert miał miejsce w ich miejscu pracy, a może w miejscu wykonywania ich misji/ powołania?! Ilu w tej szkole pracuje nauczycieli?! Mam nadzieje, że ich brak uczestnictwa w Takim koncercie wynikał jedynie z konieczności udziału w innych obchodach Święta Niepodległości… a jeśli ich absencja wynikała jedynie z tego, że mieli wolne? I nie musieli przychodzić bo wtedy nie prowadzą lekcji?! I za to nikt im nie zapłaci…! Wśród publiczności zabrakło również przedstawicieli samorządu terytorialnego, zarówno szczebla powiatowego, jak i gminnego. Czyżby nie wiedzieli, ze uczniom ostatnich klas liceum już przysługuje prawo do głosowania w wyborach? Także przedstawiciele opoczyńskiej inteligencji (dorosłej) reprezentowani byli wśród publiczności w ilościach śladowych (być może są gatunkiem wymierającym w tym mieście?)
Duże podziękowania dla artystów i organizatorów! Podobno na koncercie w MDK frekwencja była zadawalająca. Może dlatego, że repertuar był lżejszy?
(imię i nazwisko do wiadomości redakcji)