Pół metra szczęścia
Zdecydowanie więcej szczęścia niż rozumu miało pięciu szesnastoletnich uczniów Gimnazjum w Szadkowicach, którzy w czwartek, 20 maja do południa, wsiedli w audi ojca jednego z nich i postanowili sprawdzić swoje umiejętności na drodze. Przyznają się do jazdy ze prędkością 100 km, ale na ile znam życie, była ona znacznie większa. W skutek wariackiej jazdy, między Kunicami a Szadkowicami zahaczyli o prawe pobocze, co doprowadziło do utraty panowania nad autem. Skosili kilkanaście metrów trawy wraz z ziemią, przeskoczyli nad drogą dojazdową do jednego z gospodarstw, koziołkując ścięli gałęzie krzaków na wysokości ponad 1 metra i wylądowali w rowie, pół metra od dużego drzewa, siedemdziesiąt metrów od miejsca, gdzie zaczęła się ostra jazda bez trzymanki. A że mieli, jak stwietrdziłem we wstępie, więcej szczęścia niż rozumu, to nikonu nic poważniejszego się nie stało. Dwóch trafiło do szpitala, ale został w nim, ze złamaną ręką, tylko jeden.
Wszyscy mają obniżone oceny ze sprawowania na koniec roku i odpowiedzą przed Sądem dla Nieletnuch za prowadzenie pojazdu po drodze publicznej bez stosownych uprawnień i spowodowanie wypadku drogowego. Czy odpowiedzą za chwilowe użycie nie swojej własności zależy od tego co będzie zeznawał ojciec i właściciel, w chwili obecnej, kupy złomu. Może przecież powiedzieć, że samochód zostawił otwarty, ale wówczas padaną pytania o właściwe zabezpeczenie auta. |