tygodnik opoczyński
Baza firm
 
Ciekawostki

 Kwiat paproci

 
W noc świętojańską





Przybądź do mnie dam ci kwiat paproci, zerwany w borze, o nocnej porze ? tak rozpoczynała się, utrzymana w rytmie tanga jedna z najpopularniejszych piosenek połowy minionego wieku. Śpiewał ją Mieczysław Fogg, miał ją w swoim repertuarze łudząco podobny do niego stylem i barwą głosu Tadeusz Miller ? świetnie zapowiadający się piosenkarz, tragicznie zmarły w 1947 roku, a także Marta Mirska, choć nie zachowało się jej nagranie. Nuciły ją kolejne pokolenia. To najlepszy dowód, że tradycja wspólnego szukania kwiatu paproci w noc świętojańską była czymś więcej niż niewinnym (?) obyczajem. Po latach w 1969 roku na VII KFPP w Opolu piosenką ?Kwiat jednej nocy? pierwszą nagrodę zdobyły Alibabki. Warto przypomnieć niektóre tylko przekazy z dawnych lat na temat tego kwiatu.
Według legendy, w najbardziej magiczną noc w roku ? noc świętojańską ? człowiek odważny, prawy i dobry może znaleźć kwiat paproci, który da mu mądrość, bogactwo i dar widzenia rzeczy, których inni nie dostrzegają. To jedna z najstarszych legend, która jednocześnie wzbudza wiele emocji po dziś dzień. Opowiada o niezwykłym kwiecie kwitnącym raz do roku, na zaledwie jedną krótką chwilę. Posiada wielką moc, jednak znaleźć go jest bardzo trudno, nie wiadomo wszak, gdzie się pojawi i jak szybko zniknie. Niektórzy twierdzą, że o północy, inni uważają, że pojawia się w czasie czerwcowych burz. Ponoć widzieli go niektórzy leśnicy, wśród których przez wieki krążyły opowieści o niesamowitym kwiecie spełniającym marzenia.
Józef Ignacy Kraszewski w zbiorze ?Polskie baśnie i legendy? tak pisał o kwiecie paproci:
Od wieków wiecznych wszystkim wiadomo, a szczególniej starym babusiom, które o tym szeroko a dużo opowiadają wieczorem przy kominie, gdy się na nim drewka palą jasno i wesoło potrzaskują, że nocą świętego Jana, która jest najkrótsza w całym roku, kwitnie paproć, a kto jej kwiatuszek znajdzie, urwie i schowa, ten wielkie na ziemi szczęście mieć będzie. Bieda zaś cała z tego, że noc ta jest tylko jedna w roku, a taka niezmiernie krótka, i paproć w każdym lesie tylko jedna zakwita, a to w takim zakątku, tak ukryta, że nadzwyczajnego trzeba szczęścia, aby na nią trafić.
Ci, co się na tych cudowiskach znają, mówią jeszcze i to, że droga do kwiatu bardzo jest trudna i niebezpieczna, że tam różne strachy przeszkadzają, bronią, nie dopuszczają i nadzwyczajnej odwagi potrzeba, aby zdobyć ten kwiat. Dalej jeszcze powiadają, że samego kwiatka w początku rozeznać trudno, bo się wydaje maleńki, brzydki, niepozorny, a dopiero urwany przemienia się w cudownej piękności i jasności kielich. Że to tak bardzo trudno dojść do tego kwiatuszka i ułapić go, że mało kto oglądał, a starzy ludzie wiedzą o nim tylko z posłuchów, więc każdy rozpowiada inaczej i swojego coś dorzuca.
Ale to przecież pewne, że nocą świętojańską on kwitnie, krótko, póki kury nie zapieją, a kto go zerwie, ten już będzie miał, co zechce. Pomyśli tedy sobie choćby najcudowniejszą rzecz, ziści mu się wnet. Wiadomo także, iż tylko młody może tego kwiatu dostać, i to rękami czystymi. Stary człowiek, choćby nań trafił, to mu się w palcach w próchno rozsypie. Tak ludzie bajają, w każdej baśni jest ziarenko prawdy, choć obwijają ludzie w różne szmatki to jąderko, że często go dopatrzeć trudno, ale tak i ono jest. I z tym kwiatkiem to jedno pewna, że on nocą Świętego Jana zakwita.
Kwiat paproci był wielce pożądanym surowcem w praktyce zielarskiej, a jego cudowna moc była tak wielka, iż zaledwie szczypta tego ziela, potęgowała stokrotnie moc wszelkich wywarów. Samo już posiadanie takiego trofeum, było dla znalazcy wielkim zaszczytem, z którym jednak nie należało się przechwalać w społeczności wiejskiej.
Kwiat należało przechowywać w miejscu godnym, aby siłę jego i moc zachować i aby życiodajna energia zeń płynąca, pozwoliła cieszyć się długim życiem bez chorób i zmartwień. Kwiat paproci był o tyle ciekawym zjawiskiem, o ile o cenie jego, mogła zaświadczyć wyjątkowa i niewysłowiona wprost rzadkość. Spożycie kwiatu w stanie surowym gwarantowało człowiekowi niewidzialność, zaś specjalne jego spreparowanie w zależności od przekazów, dawało bazę do sporządzenia panaceum na wszelkie choroby lub przy wyjątkowym szczęściu eliksiru długowieczności.
Umiejscowienie kwiatu wśród niedostępnych terenów wnętrza lasu, nie było oczywiście jedyną bronią przeciw niepowołanym osobom chcącym go zdobyć. Na straży dróg i ścieżek prowadzących do odkrycia wielkiej tajemnicy świętojańskiej nocy, stały świetliki i inne omamy, które rozpoznając zamiary człowieka, kierowały go bądź to na dobry, bądź na całkiem mylny trop poszukiwań. Szereg pułapek, błędnych ogników jak również rusałek, wodników, topielców, demonów, półdemonów i hydr, dla których noc świętojańska była ostatnią chwilą przed wpędzeniem ich na całe lato w głębiny stawów i uroczysk, strzegło niezwykłego kwiatu, aż do świtania, po którym kwiat znikał, zaś światło wszechpotężnego słońca ? dawcy życia, wespół ze światłem chwały świętego Jana, raziły śmiertelnie całą tą kohortę strażników. Wszystkie te kreatury, na co dzień zamieszkujące wśród bagien i moczar, trafiały w ciemne rozpadliny skał, skąd wydobyć je mógł jedynie ożywczy dla nich chłód nadchodzącej zimy, która jednak o swą świtę upominała się dopiero późną jesienią? Wierzono, że ten, kto znajdzie kwiat paproci w noc świętego Jana, stanie się bogaty, szczęśliwy i zdrowy. Młodzieńcy błądzili więc po lasach, by go zdobyć. Szukają tak od wieków, ale jeszcze nikomu nie udało się go zobaczyć.
Może dlatego, że znana nam paproć nie rozkwita ognistym kwiatem, ma tylko malutkie brodaweczki na spodzie liścia. A może dlatego, że kwiat paproci i jej skarbów strzegły okrutne, leśne straszydła? Albo po prostu nie umiemy szukać i nasze serca nie są tak czyste, jak być powinny, aby go ujrzeć. Widocznie nie jesteśmy godni, by być szczęśliwymi? Tak twierdzą legendy wyszperane w sieci.
A rzeczywistość jest bardziej prozaiczna ? wyraz paproć (albo paprotka) dawniej stanowił oryginalną nazwę nie jakiejś określonej rośliny, ale był terminem ogólnym, oznaczającym zbiorowo wiele rodzajów roślin znajdowanych na podmokłych gruntach. Naturalnie, rośliny nazywane ?paproć?, podobnie jak rośliny nazywane ?trawa? lub ?ziele?, miały także swoje szczegółowe, rodzajowe nazwy. Paprociami były zatem np.: długosz, gnieźnik, karlik, mokrzyca, nasięźrzał, parolist, rososzka, zanognica, zapartnica itd. (ta lista nawet nie obejmuje polowy nazw). W większości są to istotnie różne odmiany roślin z rodziny paprociowatych, ale są tu też rośliny innych rodzajów. Np. do rodziny storczykowatych należą: podkolan, parolist, gnieźnik i karlik, których kwiaty otwierają się albo pachną tylko w nocy. ?Kwiatem paproci? mogła więc być którakolwiek z tych roślin. Wiele z nich zakwita właśnie w czerwcu. Pozostanie tylko przekonać partnerkę, że wręczany w noc świętojańską kwiat to właśnie, wyłącznie dla niej ?zerwany w borze, o nocnej porze?, kwiat paproci?
Wybrał: erg


erg   

Artykuł ukazał się w wydaniu nr 25 (780) z dnia 22 Czerwca 2012r.
 
Kontakt z TOP
Tomaszów Mazowiecki - baza wiedzy Biuro ogłoszeń
oglotop@pajpress.pl

Tomaszów Mazowiecki - baza wiedzy Dział reklamy
tel: 44 754 41 51

Tomaszów Mazowiecki - baza wiedzy Redakcja
tel: 44 754 21 21
top@pajpress.pl
Artykuły
Informator
Warto wiedzieć
Twój TOP
TIT - rejestracja konta Bądź na bieżąco.
Zarejestruj konto »