Nie potrzeba być prorokiem,
Aby stwierdzić, nie bez racji,
Że się chyba krok za krokiem
Zbliża kres cywilizacji.
Zimny wstrząsa dreszcz tułowiem,
Od stóp mrówek pełzną sotnie,
Kiedy staje świat na głowie,
Wszystko dzieje się odwrotnie.
Chiromanta w dłonie baczy,
Mag z tarota czyta talii,
Lecz i magia nie tłumaczy
Skąd jest tyle anomalii.
W samej Polsce, co rusz zbrodnia!
Zachowania niemoralne.
Dodatkowo niemal co dnia
Rzeczy niewytłumaczalne.
W szkiełku kamer, w blasku fleszy,
Coś chachmęcą, coś mieszają,
Aż rodakom, całej rzeszy,
Włosy dęba, co dnia, stają.
W wielkim strachu czas nam mija,
Bo niechybny koniec świata,
Gdy afera wciąż, to chryja,
Będzie wkrótce, nie ma bata.
Od podwalin kraj rozsadza,
A miał kwitnąć niczym róże,
Kiedy kombinuje władza,
I na dole i na górze.
W czwartek, wtorek, piątek, święta,
Złe kiełkują wokół ziarna.
Jak się ktoś nie opamięta,
Przyszłość się roztacza czarna.
Wciąż coś wstrząsa naszym krajem,
Wre nienawiść, skrzą w krąg złości.
O tempora! obyczaje!
Zero normalności.
Więc choć mi się serce kroi,
Ręce trzęsą jak po wódce,
Wiem stąd ? pewne! Mili Moi,
Będzie koniec świata wkrótce.
|