W świątek, w piątek, w wieczór, rano,
W naszym kraju narzekano.
Psioczył młodzian, psioczył mąż,
Dziewczę, matka, babcia, wciąż,
Chadek, endek, komunista,
Człek spokojny, anarchista,
Klął liberał, demokrata,
Klęła większość ? całe lata.
Ja sam przeklinałem nieraz,
Złorzeczyłem, aż? do teraz.
Okazało się, że jest
Wspaniałości, prosto, fest!
Trudno dzisiaj o człowieka,
Co się przyzna, że narzeka.
Nie klnie wprost nikt, ni po kątach.
Skąd ta zmiana? ? bo się sprząta!
Koalicja, niczym cieć,
Widzi dzisiaj każdy śmieć,
Zapał tchnął w nią ktoś wprost twórczy,
I ?zamiata?, że aż furczy!
Detergenty, wszelkie środki,
Ścierki, szufle, gąbki, szczotki,
Spray na trutnie i do much,
Poszły w naszym kraju w ruch.
Wkrótce zalśnią wprost, z czystości:
Ministerstwo Sprawiedliwości
(góra i doły),
Niepatriotyczne szkoły,
Rolnicy wraz z trzodą,
Toy toye nad wodą.
Piłkarskie stadiony,
Łowieckie ambony,
Instytut Pamięci,
Urzędy, petenci.
Telewizja publiczna,
Służba medyczna,
Kontrwywiad, z rupieci,
No i reszta, jak leci.
Władza plus ma dziś u ludu,
Bo się pragnie pozbyć brudu,
Z każdej szpary, dziury, kąta,
Ponoć każdy śmieć wysprząta.
W piersi biję się, aż dudni,
Jacy byliśmy paskudni!
Trzeba by nas karać wziąć!
Jak tak można było kląć,
Nie szanować ciężkiej pracy.
Jest mi głupio, wstyd, rodacy!
|