Rano 16 lipca ze zdziwieniem aż dwa razy zauważyłam gromadzące się bociany. Przecież to jeszcze za wcześnie ? pomyślałam. Obserwując bezpośrednie relacje z bocianich gniazd na stronach internetowych Lasów Państwowych widziałam, że młode bocianiątka jeszcze nie są gotowe do lotu w ogóle, a tym bardziej do przebycia dystansu z Polski do Afryki. Od tego dnia baczniej zaczęłam przyglądać się podmokłym polom, bogatym w bocianie przysmaki. I widać, że zaczęło się żerowanie w stadach.
Poczytałam więcej na temat bocianich zwyczajów i przekonałam się, że w zasadzie wszystko jest w porządku, no może tylko ciut wcześniej, niż zazwyczaj. Dorosłe osobniki, które w tym roku nie doczekały się potomstwa (to one się zbierają) opuszczą nas jako pierwsze, w pierwszej połowie sierpnia, gdy tylko utworzą się odpowiednio nagrzane masy powietrza, zezwalające na długi lot. Jako następne wyruszą boćki urodzone w tym roku, które do tego czasu już powinny opanować sztukę latania, wznoszenia i wykorzystywania pływów powietrza. To właśnie na nie czeka najwięcej niebezpieczeństw i to z ich grona nie dolatuje do celu największa liczba osobników (nawet 30 proc.). Jako ostatnie nasz kraj opuszczą tegoroczni rodzice. Może się to stać już pod koniec sierpnia. Na powrót boćków przyjdzie nam czekać do przyszłego roku. Ale fakt, że już zaczęły sejmikować, jest smutny. Oznacza to, że nadciąga koniec lata?
|