Hubertus 2012

Jak co roku, obchody święta myśliwych zainaugurowała sobotnia msza w kościele pw. św. Łukasza, odprawiona w intencji nemrodów oraz ich rodzin. Myśliwi odwiedzili także cmentarz, by zapalić znicze na grobach kolegów, którzy odeszli do krainy wiecznych łowów.

Myśliwskie ślubowanie
Polowanie huberowskie, przebiegające z pełnym ceremoniałem łowieckim, rozpoczęło się w niedzielny poranek zbiórką przed Domem Myśliwskim. Myśliwych i nagankę powitał prezes KŁ ?Gerlach?, Andrzej Sołtysiak, podkreślając wyjątkowo wysoką frekwencję. Polowanie zgromadziło dziewiętnastu myśliwych, w tym jedną dianę ? Renatę Grochowską. Nie zabrakło gości z innych kół.
Na wstępie odbyła się uroczystość ślubowania myśliwego. Do braci łowieckiej został przyjęty Tomasz Kowalczyk z Radzic, który w drzewickim kole ukończył staż pod okiem prezesa Sołtysiaka i zdał wszystkie stosowne egzaminy.
Zgodnie z przyjętym zwyczajem, adept łowiectwa wyszedł przed szereg i klęknął na lewym kolanie. Za nim stanął łowczy koła Marek Gąsiorowski, w zastępstwie prowadzącego ceremonię opiekuna stażu. Na prawym ramieniu młodszego kolegi położył prawą dłoń. Wszyscy zdjęli nakrycia głowy.
Klęcząc, Tomasz Kowalczyk ślubował: sumiennie przestrzegać praw łowieckich, postępować zgodnie z zasadami etyki łowieckiej, szanować tradycje polskiego łowiectwa, chronić przyrodę ojczystą, dbać o dobre imię Polskiego Związku Łowieckiego i godność polskiego myśliwego. Od prezesa odebrał zaświadczenie przyjęcia do grona myśliwych ?na chwałę polskiego łowiectwa?. Zebrani krzyknęli ?Darzbór!?.

Lisy i bażanty
Odprawę przeprowadził Andrzej Sołtysiak. Przypomniał o zasadach bezpieczeństwa, jednocześnie informując, do jakiej zwierzyny można strzelać. Myśliwi mogli polować na kaczki, bażanty, lisy, kozy i koźlęta sarny. Z grubszego zwierza w grę wchodziły dziki. W przypadku bażantów należało strzelać tylko do kogutów i to pod kątem co najmniej 60 stopni. Nie można było celować do kozłów sarny ani do zajęcy, których nie ma w planie odstrzałów koła.
Myśliwi otrzymali karty stanowiskowe i wspólnie z naganiaczami ruszyli w okolice Dąbrówki i Werówki, by na terenach przy zalewie i Drzewiczce zaczaić się na zwierza. Polowanie trwało trzy godziny, obejmując trzy mioty. Spenetrowano m.in. nadrzeczne łąki, las i szuwary.
W tym roku myśliwym się poszczęściło. Ciepła, słoneczna pogoda spowodowała, że zwierzyna wychodziła ze swoich kryjówek. Trafiały się głównie lisy, do których oddano kilka strzałów. Ostatecznie ustrzelono trzy sztuki. Wybiegła też sarna, ale szybko czmychnęła w zarośla i uszła z życiem. Z ptactwa dominowały bażanty. Łupem myśliwych padły trzy dorodne koguty.

Obfity pokot, obfita biesiada
Po powrocie do Domu Myśliwskiego zorganizowano tradycyjny pokot, który jest wyrazem szacunku dla ustrzelonego zwierza. Myśliwi i członkowie naganki zgromadzili się wokół leżących na prawym boku zwierząt, a przebieg łowów podsumował Andrzej Sołtysiak.
Najważniejszym momentem uroczystości było ogłoszenie króla polowania hubertowskiego. To zaszczytne miano otrzymał młody myśliwy Dominik Jesionek, który upolował największego lisa. Z rąk prezesa i łowczego odebrał efektowny medal, dyplom oraz szczere gratulacje.
A później przyszedł czas na biesiadę z udziałem myśliwych, ich rodzin i sympatyków koła. Wszyscy zajadali się grochówką, bigosem i dziczyzną, słuchając opowieści o łowieckiej pasji. Przy ognisku dyskutowano także o bieżącej działalności koła, której celem nie jest przecież samo polowanie, ale przede wszystkim ochrona, zachowanie różnorodności oraz gospodarowanie populacjami zwierząt łownych na naszym terenie.



Tradycyjny pokot na placu przed Domem Myśliwskim



Ślubowanie myśliwego składa Tomasz Kowalczyk