Dla ucznia podstawówki wypicie jednego napoju energetycznego jest jednoznaczne z wypiciem siedmiu kaw! W przypadku, gdy wypija go codziennie, w wieku 20 lat grozi mu choroba wieńcowa. A tymczasem dzieci z podstawówek i gimnazjów coraz częściej sięgają po rozmaite napoje energetyczne przed sprawdzianami, zawodami sportowymi lub – zwyczajnie – do śniadania. Niektórzy nie ograniczają się do wypicia jednej puszki. Niektórzy wypijają aż litr dziennie!
A tymczasem rodzice najczęściej nie zdają sobie sprawy z zagrożeń, jakie powstają, gdy ich dziecko napije się jakiegoś energy drinka. Wydaje im się nawet, że jest to coś takiego, jak oranżada, tyle tylko, że z witaminami. A tymczasem w napojach tych zawarte są: kodeina, teina, teobromina, tauryna i wit. B. Poprawiają one chwilowo szybkość reakcji i wydolność organizmu, przeciwdziałają zmęczeniu, przyśpieszają metabolizm. Niestety również uzależniają!
Gazeta Wyborcza w ostatnich dniach przedstawiła alarmujące raporty – wyniki badań mazowieckiego Centrum Profilaktyki Uzależnień, z których wynika, że co dziesiąty gimnazjalista bierze ze sobą do szkoły napój energetyczny, a co piaty pije go kilka razy w tygodniu. Konsekwencją tego jest bezsenność, agresywne zachowanie i uzależnienie od kofeiny.
Na puszkach z energetycznymi drinkami producenci powinni zaznaczać, tak jak na papierosach, napis dużymi literami, że nie jest to napój dla dzieci. Niestety, teraz ostrzeżenia te są bardzo mało czytelne i pewnie dlatego rodzice nie wiedzą, jak bardzo ich dzieci igrają ze swoim zdrowiem, a nawet życiem, sięgając po te małe, z pozoru niegroźne puszki. O tym, że nie jest to zwykłe straszenie, najlepiej można przekonać się samemu – proponujemy rodzicom, by któregoś wolnego dnia spróbowali wypić jednorazowo siedem kaw. A potem zaobserwowali reakcję własnego organizmu. Jeśli nie będą widzieli żadnych skutków ubocznych typu: przyśpieszone bicie serca, skok ciśnienia, bezsenność itp. to ich nie przekonamy o szkodliwości napojów energetycznych. Ale jeśli poczują „kopa” to będą już chcieli sami chronić swoje dzieci, których przecież nie zapraszają na co dzień do wspólnego wypicia nawet jednej filiżanki kawy. |