tygodnik opoczyński
Baza firm
 
Ciekawostki

 Czy czeka nas zima w połowie roku?

 
Jak drzewiej bywało...

Przedwiosenna aura w styczniu sprawiła, że w prognozach pogody coraz częściej przewijało się określenie "anomalia" dla wytłumaczenia nietypowego jak na tę porę roku zachowania się natury. Mówi się, że nastąpiło całkowite rozchwianie reguł pogodowych.
Czy naprawdę tak się stało? W wydanym w 1986 roku przez PWN kompendium "Polska. Informator Encyklopedyczny" czytamy m.in.: Klimat Polski odznacza się dużą zmiennością pogody i znacznymi wahaniami w przebiegu pór roku w następujących po sobie latach. Zaznacza się to zwłaszcza w charakterze zim, które są bądź to wilgotne i stosunkowo ciepłe typu oceanicznego, bądź (rzadziej) pogodne i mroźne typu kontynentalnego.
Ponad czterysta pięćdziesiąt lat temu kronikarz Marcin Kromer (1512?89), sekretarz królewski i biskup warmiński, w dziele "Polska, czyli o położeniu, ludności, obyczajach, urzędach i sprawach publicznych Królestwa Polskiego księgi dwie" typową zimę na ziemiach polskich opisywał następująco:
W okolicach tych mróz bywa niekiedy tak tęgi, że doszczętnie wymierają drzewa, a woda wylana z jakiegoś wzniesienia krzepnie i zamienia się w lód, zanim jeszcze ziemi zdąży dotknąć, jeziora zaś oraz bagna i rzeki przez dwa czy trzy zimowe miesiące, a czasem aż do piątego i szóstego miesiąca, ścięte lodem przez długi czas dają wygodne i bezpieczne przejście nie tylko pieszym, lecz także i jeźdźcom, a nawet saniom i wielu naraz wozom, choćby i obładowanym. Ja sam kiedyś w ostatnim dniu marca przeprawiałem się przez Wisłę na Mazowszu po mocnym jeszcze lodzie, i to razem z wozem zaprzężonym w czwórkę koni i z orszakiem paru jeźdźców (?).
Wiele informacji o zimach przed wiekami przechowało się w dawnych kronikach, listach i diariuszach, przypomnienie tych najsroższych i najlżejszych znaleźć można było w kalendarzach gospodarskich popularnych na dworach od początku XVI wieku. W "Kalendarzu politycznym i historycznym na 1738 rok" księdza Jana Poszakowskiego, rektora kolegium słuckiego, w kalendarium zatytułowanym "Ephemerides albo dzieje znaczniejsze, które się tego dnia trafiły" pod datą 2 stycznia przypomniano: W Polsce r. 1493 zacząwszy od tego czasu takie dogrzewały upały, że drzewa i zboża rozkwitły, a w marcu ciężkie nastąpiły mrozy i mnogie śniegi. Natomiast pod datą 24 listopada odnotowano: Na Turków pustoszących Polskę Pan Bóg tak ciężki mróz przepuścił, że zarżnąwszy konie w brzuchach ich grzali się; których 4 tysiące wymarzło 1499 r. Trzy lata wcześniej dojmujący mróz położył kres zarazie morowej. Błogosławiono wtedy surowość zimy.
Były też zimy podobne do tegorocznej. W "Farfałkach staropolskich", zbiorze gawęd pióra Andrzeja Hamerlińskiego?Dzierożyńskiego, znajdujemy przykłady tych najbardziej pamiętnych:
Zima cała 1412 bez jednego przymrozku przeszła, kwiecie się barwiło, gdy zawsze śnieg jeszcze wszystko pokrywał. Nie inaczej po sześciu latach, o czym Stryjkowski w swojej kronice ("Kronika polska, litewska, żmudzka i wszystkiej Rusi" ? 1582 ? przyp. jerg) pisał, że w styczniu i lutym z wielkim podziwieniem: fiołki, róże i ogrodne jarzyny i sady zakwitnęły.
Pasek zanotował ? w tygodni parę po Bożym Narodzeniu stało się tak ciepło, tak pogodno, że bydła poszło w pole, puściły się kwiatki i trawę ziemia wydawała, zaś w same zapusty trudno było zażyć sukni futrzanej, tylko letniej, jako in Augusto (w sierpniu ? jerg). Dwa lata później w ogóle na saniach nie jeżdżono, rzeki nie stawały, listki na drzewie i kwiatki przez całą zimę, ludzie orali i siali wtenczas, kiedy najcięższe bywają mrozy.
Zdarzały się też zimy w połowie roku. Ksiądz Jędrzej Kitowicz (1728?1804), historyk i pamiętnikarz, w "Pamiętnikach, czyli Historii Polski o kaprysach pogody w 1768 roku" pisał: między innymi osobliwościami to rzecz osobliwa i niepamiętna, że 20 maja był tak dobry mróz, że w korytach i małych brodkach lody były grube na pół cala, a w dzień św. Jana, to jest 24 czerwca, nie ciążyły dla zimna kożuchy chłopom i futra.
A Kajetan Koźmian (1771?1856) w swoich "Pamiętnikach" zanotował: W roku 1809, gdy po skończonym urzędowaniu w Lublinie zjechałem na odpoczynek na wieś, 2 czerwca tak wielki śnieg upadł i cały tydzień leżał, że saniami jeżdżono. (?) Drzewa i krzewy zgięły się pod ciężarem śniegu, słowiki chociaż pod nakryciem śniegowym śpiewały. Trzeba było w piecach i na kominie jako w hucie ogień palić.
Nietypowe zjawiska pogodowe na ziemiach polskich zdarzały się więc już przed wiekami. Współcześni traktowali je jako swego rodzaju figle i kaprysy zimowej aury, warte odnotowania dla pamięci potomnych. Dziś zimowe odchylenia od normy tłumaczymy "efektem cieplarnianym" i "dziurą ozonową". A tak naprawdę to tęsknimy do śnieżnej bieli za oknem.


erg   

Artykuł ukazał się w wydaniu nr 4 (863) z dnia 24 Stycznia 2014r.
 
Kontakt z TOP
Tomaszów Mazowiecki - baza wiedzy Biuro ogłoszeń
oglotop@pajpress.pl

Tomaszów Mazowiecki - baza wiedzy Dział reklamy
tel: 44 754 41 51

Tomaszów Mazowiecki - baza wiedzy Redakcja
tel: 44 754 21 21
top@pajpress.pl
Artykuły
Informator
Warto wiedzieć
Twój TOP
TIT - rejestracja konta Bądź na bieżąco.
Zarejestruj konto »