tygodnik opoczyński
Baza firm
 
Kultura

  Cudze chwalicie?

 






Mieszkańcy Opoczna często zachwycają się gwarą górali czy Ślązaków. Nie zdają sobie jednak sprawy jak cenne i skrywające wiele tajemnic dialektologicznych gwary opoczyńskie. Na kształtowanie ich miały wpływ przede wszystkim dialekty: małopolski, mazowiecki oraz częściowo wielkopolski. Zainteresowana tym, w jak specyficzny sposób ?godają? mieszkańcy okolicznych wiosek, postanowiłam przeprowadzić w tym celu badania. Udałam się na spotkanie z mieszkankami Józefowa i Owadowa, Heleną Susik oraz Heleną Sołtysiak.
Panie chętnie odpowiadały na moje pytania. Nasza rozmowa trwała ponad godzinę i zahaczyła o wiele ciekawych tematów. Rozmawiałyśmy m.in. o tym, jak wyglądała dawniej wieś, a jak prezentuje się ona dziś, o ziołolecznictwie, uprawie i obróbce lnu, warsztacie tkackim i pracy na nim, hodowli krów i wyrobach z mleka, wnętrzu wiejskiej chałupy, pracach polowych w każdej porze roku, czy nazwach z zakresu stopni pokrewieństwa i powinowactwa rodzinnego. Obie informatorki jako małe dziewczynki przeżyły wojnę, nie mogło zabraknąć więc wspomnień wojennych. Panie wspominały także obrzędy związane z zawarciem małżeństwa dawniej i dziś, a także te mniej przyjemne, do których zalicza się pogrzeby. Bardzo zaintrygował mnie sennik ludowy. Od moich informatorek dowiedziałam się na przykład tego, że według wierzeń ludowych, gdy śni się dół z żółtym piachem, (koniecznie żółtym!), albo zęby ? nastąpi śmierć w rodzinie. Rozmawiałyśmy także o kultywowanych na wsi opoczyńskiej przysłowiach ludowych. Panie podały za przykład przysłowie: ?Józek zdymaj z góry płózek? , które oznacza, że w dzień imienin Józefa nadchodzi wiosna, a tym samym czas prac polowych. Dowiedziałam się także tego, że w gwarach opoczyńskich występuje tak zwane dwojenie, czyli wyrażanie szacunku wobec starszych, poprzez zwracanie się do nich w trzeciej osobie liczy mnogiej. Pani Susik podała za przykład: ?Mamo, chodźcie do mnie?. Dziś w mieście ta forma wyszła już dawno z użytku. Wystarczy wsłuchać się jednak w gwary naszego regionu, aby zauważyć, że w okolicznych wioskach dwojenie wciąż jest stosowane.
Osoby naśmiewające się z ludzi mówiących gwarą nawet nie zdają sobie sprawy z tego, że jest ona skarbnicą wiedzy. Niestety, mieszkańcy wsi często krępują się tego, w jaki sposób mówią i nie są świadomi, jak wiele procesów językowych zaszło, aby gwary opoczyńskie miały taką, a nie inną postać.
Pozwolę sobie przybliżyć kilka z tych cennych procesów, które wpłynęły na ukształtowanie gwar naszego regionu, a także co z tych procesów wyniknęło. Pewnie wielu z nas zastanawiało się kiedyś nad tym, czemu mieszkańcy okolicznych wiosek jak jeden mąż poprzedzają samogłoskę w nagłosie głoską ?ł?, mówiąc: łod, łuni, łuciekoł, łucisyło, itp. Proces ten nazywa się prelabializacją i oznacza poprzedzenie pierwszej samogłoski w wyrazie owym ?ł?, zwanym profesjonalnie ?u niezgłoskotwórczym?. Z rozmowy z moimi informatorkami z Józefowa i Owadowa wysnułam, że w trybie rozkazującym zamieniają samogłoskę a w e, co widoczne jest w formie np. daj ? dej. Zauważyłam także, że w rzeczownikach rodzaju męskiego panie zgodnie zastępowały samogłoskę a samogłoską o. Mówiły gor, ksok, plocek, kawołek. Dlaczego? Otóż także ten proces ma swoje zakorzenienie głęboko w gramatyce historycznej języka polskiego i fachowo nazywa się wzdłużeniem zastępczym. W przymiotnikach żeńskich również można zauważyć pewną zależność. W wygłosie, to jest na samym końcu wyrazu, samogłoska a zastępowana jest przez o, np. mało dziołska. Zaciekawiły mnie również formy typu: pamintum, bedum, połumała czy mum. Jak łatwo zauważyć w tych formach samogłoska a zastępowana jest przez u, a fachowo proces ten nosi nazwę zwężenia artykulacji. Ten sam proces, dotyczący jedynie zwężenia e do y zachodzi w wyrazach podanych przez mieszkanki Józefowa i Owadowa typu: płacym zamiast płaczem, czy rosołym zamiast rosołem. W gwarach opoczyńskich, a tym samym w wypowiedziach informatorek poza zwężeniem artykulacyjnym można dostrzec także proces do niego odwrotny, czyli rozszerzenie artykulacji. Można go w prosty sposób wyjaśnić na wyrazach typu bełyby zamiast byłyby, czy ?cheba? zamiast chyba. Po prostu w naszych rodzimych gwarach czasem samogłoska e zastępowana jest przez y. Stąd owe rozszerzenie.
Kolejnym procesem, który udało mi się zauważyć dotyczy intrygującego zjawiska, a mianowicie: dlaczego mieszkańcy okolicznych wiosek mówią: dumu zamiast domu, czy mum zamiast mam? I tu kłania się kolejny cenny proces, czyli strasznie brzmiące wyrazy ze zwężonym konsonantem. Prościej? Po prostu jeśli samogłoska o w gwarach opoczyńskich jest poprzedzana przez n lub m to wymawiana jest jako u. Zauważalne jest także, że w rzeczownikach ą, które jest usytuowane na końcu wyrazu realizowane jest jako ?um?. Informatorki nie mówiły, że szły z tatą, ale z tatum, ani że sprzątały z mamą, tylko właśnie z mamum. Podobnie nie zwracały się, że pójdę, ale puńde, czy mówię, ale mówie. Dlaczego? Ponieważ w gwarach opoczyńskich nastąpił proces zwany odnosowieniem, czyli rezygnacja z samogłoski ę w wygłosie na rzecz e. Panie Heleny rezygnowały także z wygłosowego ?ł? w trzeciej osobie liczby pojedynczej w czasownikach. Żadna z nich nie powiedziała inaczej niż: przesed, posed zamiast przeszedł czy poszedł. I tu znów kłania nam się owa redukcja. Podobnie w czasownikach, zamiast pojeść panie mówiły pojeś. Gwary opoczyńskie lubią upraszczać i zastępować. Przykładem zastępowania jednej spółgłoski przez drugą mogą być Mimce. Pani Sołtysiak, która w ten właśnie sposób nazywa Niemców. W gwarach opoczyńskich często dwie podobne spółgłoski (językoznawczo mówiąc ? z jednego poziomu artykulacyjnego) zastępowane są jedna przez drugą. ?M? podobne do ?n? zostało przez informatorkę zastąpione. Bardzo ważnym procesem i najłatwiej chyba zauważalnym przez wszystkich zainteresowanych gwarami opoczyńskimi jest egzotycznie brzmiące mazurzenie. Proces niezwykle łatwy do zdiagnozowania, otóż: Boze zamiast Boże, kazdy zamiast każdy, na blase zamiast na blasze, i tak można w nieskończoność. Wniosek dostrzec może każdy: mazurzenie to nic innego jak zastąpienie sz, cz, rz, dż przez s, c, z i dz. Zbliżonym procesem jest tzw. siakanie, zauważalne w formie podanej podczas rozmowy z panią Sołtysiak przyśli zamiast przyszli, a jest to po prostu zastąpienie sz przez ś. I tyle.
Zapewniam, że to jedne z prostszych procesów, które zaszły w gwarach opoczyńskich. Jest ich dużo więcej i są one znacznie bardziej skomplikowane. Niestety, coraz większa liczba młodych mieszkańców okolicznych wiosek wstydzi się tego, że ich dziadkowie, a często także i rodzice mówią gwarą i sami starają się mówić ładnie i po pańsku, jak to określiła w rozmowie ze mną pani Susik. Wielka szkoda, bo to przecież skarbnica wiedzy o historii języka, pełna zawiłych, ale jakże wartościowych procesów. Nie pozwólmy, aby wraz z odejściem osób, które mówią jeszcze gwarą, popadła ona w zapomnienie. Trudna ta cała gramatyka? Zbyt skomplikowana? Zdaję sobie z tego sprawę. Chciałabym jednak, żeby gwary opoczyńskie nie były powodem wstydu, lecz dumy.


Nal   

Artykuł ukazał się w wydaniu nr 35 (738) z dnia 2 Września 2011r.
 
Kontakt z TOP
Tomaszów Mazowiecki - baza wiedzy Biuro ogłoszeń
oglotop@pajpress.pl

Tomaszów Mazowiecki - baza wiedzy Dział reklamy
tel: 44 754 41 51

Tomaszów Mazowiecki - baza wiedzy Redakcja
tel: 44 754 21 21
top@pajpress.pl
Artykuły
Informator
Warto wiedzieć
Twój TOP
TIT - rejestracja konta Bądź na bieżąco.
Zarejestruj konto »