Pytanie w sprawie „Bartka” nie powinno brzmieć „komu przeszkadzał?”, ale „komu był jeszcze potrzebny?”
Od pewnego czasu pojawiają się tu i ówdzie materiały dotyczące tego, w jaki sposób władze miejskie, w tym co oczywiste burmistrz, potraktowały tę wręcz niezbędną dla dalszego istnienia miasta placówkę, jaką był „Bartek”. Wszystko zaczęło się jeszcze w 2002 roku, kiedy to 30 kwietnia, ówczesny dyrektor MDK Tadeusz Głogowski podpisał z ks. dziekanem Janem Wojtanem umowę użyczenia lokalu użytkowego z przeznaczeniem na działalność placówki oświatowo–wychowawczej „Bartek”. Lokal o pow. 30 m2 miał być użyczony nieodpłatnie, z prawem do korzystania z holu oraz łazienek. Użytkownik miał płacić jedynie za energię elektryczną. Umowa zawarta była na czas nieokreślony z zachowaniem 6–miesięcznego okresu wypowiedzenia.
1 grudnia 2003 roku sporządzona była nowa umowa między ówczesną dyrektorką MDK Ireną Biała a ks. Wojtanem, tym razem dotycząca lokalu użytkowego położonego na parterze o pow… 165 m2 i łazienki o pow. 15 m2. Lokal miał być użytkowany nieodpłatnie, najemca miał pokrywać koszty energii elektrycznej wg zainstalowanego licznika, miał utrzymywać porządek przed wejściem do lokalu oraz dokonać ewentualnych ulepszeń we własnym zakresie i na własny koszt, a poniesione nakłady nie podlegały zwrotowi. Paragraf 5 umowy stanowił, że „Najemca nie może oddawać w podnajem lub w bezpłatne używanie całości lokalu lub jego części osobie trzeciej bez zgody wynajmującego” – to ważne. I tym razem umowę zawarto na czas nieokreślony, z tym że obowiązywał już tylko 3–miesięczny okres jej wypowiedzenia.
Przez pewien czas „Bartek” działał aktywnie, organizowane były w nim spotkania, koncerty, imprezy dla młodzieży. Uważni czytelnicy na pewno zauważyli, że i my na łamach TOP–u niejedną z nich relacjonowaliśmy. Ale sytuacja uległa zmianie. Po pierwsze księża, którzy opiekowali się „Bartkiem”, inspirowali do różnych działań i pomagali w ich realizacji odeszli do innej pracy. Praktycznie sala zaczęła świecić pustkami, a prężniej działający MDK potrzebował i potrzebuje pomieszczeń. O lepsze miejsce dla prób Orkiestry Miejskiej zabiegał również jej kapelmistrz Rafał Kądziela. Jako pomieszczenie idealnie nadające się do tego celu wskazywał właśnie „Bartka”. Nowa dyrektorka, Monika Matusiewicz pierwsze rozmowy z ks. dziekanem Janem Wojtanem podjęła jeszcze w ubiegłym roku. Proponowała wówczas wspólne użytkowanie dużej, nie w pęłni wykorzystanej sali. Z przyczyn wiadomych rozmowy nie zostały zakończone. Ponowne próby nastąpiły już w roku bieżącym. Jak nam powiedziała Monika Matusiewicz w lutym, podczas spotkania opłatkowego, poruszyła kwestię z obecnym dziekanem ks. Janem Serszyńskim. Miał stwierdzić, że chętnie odda tę salę, bo nie jest mu potrzebna. W czerwcu br. roku do MDK wpłynęło pismo treści następującej:
Dyrektor Miejskiego Domu Kultury w Opocznie Informuję, że
Parafia Rzymskokatolicka
św. Bartłomieja w Opocznie
z dniem 1.06.2010 r.
rezygnuje z dzierżawy
lokalu w MDK.
Ks. Jan Serszyński – proboszcz
Nie ma daty podpisania tego pisma, ale zostało ono dekretowane przez dyrektorkę na 21 czerwca. Mimo że umowa użyczenia lokalu zakładała 3–miesięczny okres wypowiedzenia, to żadna ze stron nie zażądała zachowania tego okresu. Rozpoczął się dziwny kontredans wokół „Bartka”. Nagle znaleźli się zagorzali jego obrońcy. Do burmistrza (?) pismo wystosowali kuratorzy sądowi przy Sądzie Rejonowym w Opocznie: cztery panie kuratorki dla osób dorosłych i dwie ds. rodzinnych i nieletnich oraz kierownik zespołu. Proszą w nim o kontynuowanie działalności Ośrodka Młodzieżowego „Bartek”, jakby burmistrz miał wpływ na ks. proboszcza. Po pierwsze od początku sprawę prowadziło kierownictwo MDK a nie burmistrz a po drugie klubokawiarnią, ośrodkiem młodzieżowym czy też placówką oświatowo–wychowawczą „Bartek”, bo takie nazwy były używane, kierowali księża i to do nich powinien być skierowany ten apel. Lokal nie mógł też być, zgodnie z § 5 umowy, przekazany żadnej innej organizacji czy fundacji. Skąd więc zapędy Fundacji „Dar potrzebującym”.
Przez kilka lat Dom Kultury nie miał żadnego wpływu na to, co dzieje się w sali „Bartka”, a potrzeby rosły. I to nie tylko ze względu na miejsce do prób Orkiestry Miejskiej. Jak tylko zostanie sala opróżniona ze sprzętu, przeniesie się do niej coraz prężniej działające Centrum Integracji Społecznej, któremu wymówiono lokal na terenie plebanii. W pierwszej wersji CIS miał się stamtąd przenieść w czerwcu, jakiś czas jeszcze jednak tam funkcjonował. Nawet podczas remontu dachu. Ostatecznie do końca tego tygodnia ma opuścić pomieszczenia i do czasu przeprowadzenia remontu lokalu na placu Kościuszki będzie urzędował w MDK, w sali „Bartka”. Jak długo nie wiadomo. Do przeprowadzenia remontu przewidzianego dla CIS lokalu muszą być zachowane procedury: projekt, przetarg, środki w budżecie. To może potrwać.
Kiedy już CIS przeniesie się na swoje stałe miejsce, w dużej 165–metrowaj sali z zapleczem kuchennym, toaletami, lustrzaną ścianą i dobrym oświetleniem trzeba będzie przeprowadzić remont, a potem zaplanowane tam jest coś w rodzaju świetlicy miejskiej, z bilardem, stołem do ping–ponga, komputerami podłączonymi do sieci, miejscem do gier planszowych (wszystko pod okiem instruktorów MDK), prób kółka teatralnego (bardzo przyda się sala z lustrami) czy wreszcie sala prób dla Orkiestry Miejskiej. Mogą więc spokojnie spać kuratorzy sądowi. Będą mieli gdzie się wykazać swoją działalnością profilaktyczną.
Jak wynika z zebranych przez nas dokumentów to nie MDK wypowiedział lokal, nie mogło być żadnego przekazania sali jakiejkolwiek fundacji, bo byłoby to wbrew zapisom umowy użyczenia, nie była to decyzja burmistrza a i zainteresowanie działalnością placówki, wbrew temu co chcą niektórzy, stale słabło.
Ale jest szansa na reaktywację. |