tygodnik opoczyński
Baza firm
 
Drzewica

 Akcja mrożąca krew w żyłach

 
Do dramatycznych wydarzeń doszło w piątek, 1 marca na zalewie w Drzewicy. Na środku zbiornika pod trzema młodymi osobami załamał się lód. Najmłodszemu chłopakowi udało się wydostać na brzeg, ale dwaj pozostali wpadli do lodowatej wody. Jako pierwsi na ratunek pospieszyli strażacy z OSP oraz policjanci z miejscowego komisariatu. W pewnym momencie ratownicy sami musieli walczyć o swoje życie. Na szczęście wszyscy zostali uratowani, bo w porę dotarli strażacy z PSP i OSP w Opocznie. Dosłownie i w przenośni była to



Dzień po zdarzeniu na lód już nikt nie wchodził



Do wypadku doszło w późnych godzinach popołudniowych. Trzej młodzi mężczyźni, w tym dwaj nastoletni bracia, weszli na zamarznięty staw od strony osiedla Bolesława Chrobrego. Wykazali się niespotykaną wręcz bezmyślnością, ponieważ lód był cienki i kruchy a temperatura od wielu dni dodatnia.
Skracając sobie drogę, kompani chcieli dojść do Strzyżowa. Do celu jednak nie dotarli. Na środku stawu ? najprawdopodobniej w miejscu starego koryta rzeki ? zarwał się pod nimi lód.
Najwięcej szczęścia miał 13?latek, który jakimś cudem zdołał wydostać się na brzeg. Jego 16?letni brat oraz 22?letni kolega byli w zdecydowanie gorszej sytuacji. Wpadli do lodowatej wody i nie mieli szans na wyjście o własnych siłach.

Było widać tylko głowy
Jak informuje Komenda Powiatowa Policji, funkcjonariusze zostali powiadomieni o zdarzeniu około godz. 16.30. Z relacji osoby zgłaszającej wynikało, że na środku zbiornika dryfuje dwóch młodych mężczyzn.
Jako pierwsi nad zalew od strony ścieżki pieszo?rowerowej przybyli pożarniczym mercedesem strażacy z OSP w Drzewicy. Do akcji wyjechali: dowódca zastępu Norbert Szczepanik, Stanisław Chojnacki (kierowca), Kazimierz Pluta, Mariusz Szczepanik, Łukasz Klata, Zdzisław Sobkiewicz, Kacper Olszewski, Marcin Wasiak, Artur Białek. Zaraz po nich dotarli dwaj policjanci z miejscowego komisariatu.
Poszkodowani zostali zlokalizowani bardzo szybko. ? Widać było tylko głowy wystające spod lodu ? relacjonuje druh Norbert Szczepanik.
Początkowo rozważano, czy nie lepiej pojechać na drugą stronę zbiornika. Dojazd na tzw. górkę strzyżowską jest jednak o wiele trudniejszy, dlatego zapadła decyzja o natychmiastowym rozpoczęciu akcji z miejsca usytuowanego niedaleko Domu Wędkarza, skąd droga do tonących była najkrótsza. Żeby ocalić ludzkie życie ratownicy odstąpili od zasad powszechnie uznawanych za bezpieczne.

Krypa i dętka w użyciu
Nie posiadając specjalistycznego wyposażenia do ratownictwa wodnego, drzewiccy strażacy i policjanci użyli sprzętu, który akurat mieli pod ręką. Po pierwsze, wykorzystali przucumowaną w trzcinach krypę wędkarską. Nożycami odcięli łańcuch i wypchnęli łódkę na lód.
Na ratunek poszkodowanym ruszyli dwaj strażacy ? dowódca zastępu Norbert Szczepanik i Kazimierz Pluta ? oraz jeden z funkcjonariuszy KP w Drzewicy. Ta trójka wspólnymi siłami pchała krypę po lodzie. Do przebycia miała około stu pięćdziesięciu metrów.
Druh Szczepanik przyznaje, że oprócz ciężaru łódki we znaki dawał się brak przyczepności. Ratownicy przesuwali krypę o pół metra, metr, ale jakoś parli do przodu. ? Walka była niesamowita ? ocenia Norbert.
Coraz słabsza stawała się natomiast pokrywa lodowa. Z czasem zaczęła osiadać, powodując powstawanie niecek. W pewnym momencie nastąpiło mocne pęknięcie i osunięcie lodu, co spowodowało, że dalej już nie można było podejść. Krypa zakleszczyła się w lodzie. Ale i tak druhowie z policjantem wykonali kawał dobrej roboty, bo podeszli do dryfujących na około 10 metrów.
Poszkodowani znajdowali się w odległości 5?6 metrów od siebie. Starszy leżał w wodzie, mając głowę opartą o krawędź popękanego lodu. Młodszy trzymał się lodu rękoma. Oba byli przytomni.
Ratownicy mieli bliżej do 22?latka. Rozmawiali z nim i dawali wskazówki, jak musi postępować, by przeżyć. W jego kierunku kilka razy rzucili linkę ratowniczą z przywiązaną deską. Mężczyzna nie mógł jednak ruszyć ręką.
W międzyczasie przy krypie pojawił się druh Ryszard Sobkiewicz, naczelnik OSP w Drzewicy. Tuż po otrzymaniu alarmu i wyjeździe pierwszego zastępu pozostał w remizie, żeby napompować dętkę od koła do tatry, a także zabrać drabiny ? aluminiową i nasadkową. Z takim ekwipunkiem dojechał skotem nad staw i czym prędzej ruszył na pomoc. Obładowany sprzętem dotarł do kolegów na czworakach.

Walka o życie
Wykorzystując drabinę nasadkową Norbert Szczepanik zbliżył się do poszkodowanego na niewielki dystans. Złapał chłopaka jedną ręką i rozpoczął wyciąganie. W tym momencie lód po raz kolejny załamał się. Do wody wpadł dowódca zastępu a zaraz po nim naczelnik OSP. Paniki jednak nie było. Na tafli lodu pozostali Kazimierz Pluta i funkcjonariusz policji, którzy za pomocą liny asekurowali swoich kolegów oraz 22?latka. Całej trójce udało się wydostać na krypę.
Sytuacja była w części opanowana. Razem z czterema ratownikami w łódce siedział starszy z poszkodowanych, a ze wsparciem nadciągał zastęp z Komendy Powiatowej PSP. Akcją dowodził zastępca dowódcy JRG, st. kpt. Andrzej Urbańczyk. Po dotarciu na miejsce strażacy z Opoczna rozłożyli pneumatyczny trap ratowniczy.
Spokój nie trwał jednak długo. Z myślą o odholowaniu wyziębionego mężczyzny druhowie chcieli skorzystać z leżącej obok dętki. Kiedy ruszyli krypą, ta zaczęła tonąć. Zrobiło się jeszcze bardziej dramatycznie.
Druh Pluta był już po kolana w wodzie, ale złapał rzuconą przez policjanta dętkę i wydostał się na lód. Niestety, do stawu znowu wpadli Norbert Szczepanik i Ryszard Sobkiewicz razem z 22?latkiem. Naczelnik OSP został lekko przytopiony, napił się wody, jednak nie spanikował.
Co najważniejsze, druhowie utrzymali na powierzchni siebie i poszkodowanego, mimo że czuli, jak woda ciągnie w dół. Norbert Szczepanik podpłynął z tonącym do trapu, łapiąc linę. Po nogach Norberta na platformę wszedł naczelnik OSP. Dzięki pomocy strażaków PSP wszyscy zostali uratowani.

Na saniach lodowych
Młodszego chłopaka, 16?letniego mieszkańca Drzewicy, ratował zastęp OSP w Opocznie. Druhowie z sekcji ratownictwa wodnego wyjechali do akcji w czteroosobowym składzie: dowódca Jarosław Jurowski, Krzysztof Niemiec, Tomasz Tarasiński i Jarosław Woźniak. ? Na przyczepę załadowaliśmy sanie lodowe, które nasza jednostka otrzymała na początku roku od Zarządu Wojewódzkiego ZOSP RP w Łodzi ? zaznacza Jarosław Jurowski.
Już w czasie jazdy do Drzewicy druhowie przebrali się w kombinezony przeznaczone do pracy w wodzie. Nad zalew zajechali od strony ścieżki pieszo?rowerowej.
? Widzieliśmy, że lód się łamie. Zapadła decyzja, że dwóch ratowników weźmie sanie i czym prędzej pobiegnie na środek stawu ? mówi dowódca zastępu.
Do poszkodowanego ruszyli druhowie Tomasz Tarasiński i Jarek Woźniak. Mimo że w pewnym momencie lód pękł i wpadli do wody, szybko dotarli na miejsce. Walka o wydostanie nastolatka nie była łatwa. Najpierw podsunęli chłopakowi deskę ratunkową. Ten jednak nie miał czucia w rękach, dlatego siłą mięśni wydostali go na trap ratunkowy. Nastolatek był bezpieczny.
Osoby poszkodowane zostały ewakuowane na ślizgającym trapie ratowniczym i przekazane zespołowi pogotowia ratunkowego.

Śmigłowce nie wylądowały
W trakcie działań do zdarzenia zostały zadysponowane dwa śmigłowce lotniczego pogotowia ratunkowego. Żeby zabezpieczyć gminne lądowisko, na błonie podjechały dwa samochody z OSP w Drzewicy i OSP w Opocznie.
Helikoptery były już nad Drzewicą, jeden rozpoczął nawet kołowanie nad boiskiem. Lądować jednak nie musiał. Po rozpoznaniu sytuacji i stanu osób poszkodowanych lekarz pogotowia uznał, że transport drogą lotniczą nie jest potrzebny.
Jak informuje KPP, trójka młodych drzewiczan została przewieziona do opoczyńskiego szpitala. Żaden z nich nie wymagał intensywnej opieki medycznej. Lekarze stwierdzili u mężczyzn jedynie wychłodzenie.
Okazało się, że chłopcy w chwili zdarzenia znajdowali się w stanie nietrzeźwości. Badanie na zawartość alkoholu wykazało ponad 1,4 promila u 22?lataka oraz 1,5 promila u 16?latka. Dwaj bracia pozostali na obserwacji, natomiast 22?latek postanowił na własną prośbę opuścić szpital.

Druhowie?bohaterowie
Dla druhów z Drzewicy, którzy ruszyli z pomocą na środek stawu, była to bez wątpienia najtrudniejsza akcja ratownicza.
? Walka o uratowanie tonących przerodziła się w walkę o nasze własne zdrowie i życie ? mówi Norbert Szczepanik. ? Ale nie baliśmy się i nie czuliśmy bólu, chociaż kry dociskały, a ostre krawędzie lodu cięły skórę. W głowie było tylko jedno ? wydostać tych, którzy czekają na naszą pomoc.
Wysoką ocenę wystawia drzewickim druhom Komenda Powiatowa PSP. ? Pomimo bardzo trudnych warunków i ograniczonych możliwości w początkowej fazie akcji, ratownicy pierwszych przybyłych na miejsce zastępów OSP wykazali się bardzo wysokim profesjonalizmem ? zaznacza mł. bryg. Mariusz Jędrasik ? rzecznik prasowy komendanta powiatowego PSP. ? Mimo realnego i bezpośredniego zagrożenia własnego życia druhowie podjęli działania pozwalające wyciągnąć poszkodowane osoby, co w konsekwencji umożliwiło ich późniejszą bezpieczną ewakuację na brzeg.
Dzięki szybkiej akcji oraz wielkiemu poświęceniu ratowników dramatyczna historia zakończyła się szczęśliwie. Trzeba jednak cały czas pamiętać, że wchodzenie na zamarznięte akweny ? szczególnie w okresie roztopów ? może zakończyć się o wiele bardziej tragicznie. Strażacy i policjanci apelują o więcej wyobraźni i ostrożności!


pe   

Artykuł ukazał się w wydaniu nr 10 (817) z dnia 8 Marca 2013r.
 
Kontakt z TOP
Tomaszów Mazowiecki - baza wiedzy Biuro ogłoszeń
oglotop@pajpress.pl

Tomaszów Mazowiecki - baza wiedzy Dział reklamy
tel: 44 754 41 51

Tomaszów Mazowiecki - baza wiedzy Redakcja
tel: 44 754 21 21
top@pajpress.pl
Artykuły
Informator
Warto wiedzieć
Twój TOP
TIT - rejestracja konta Bądź na bieżąco.
Zarejestruj konto »