Zdaniem psychologa
Pewna babcia wyleczyła swoją wnuczkę ze strachu przed wypadającymi zębami mlecznymi. Zaprowadziła wnuczkę do spiżarni i powiedziała: „Popatrz, mam tu specjalne lekarstwo, które zawsze pomaga na ból zęba. Musisz je mieć przy sobie, a ono będzie cię leczyć. To są goździki. Zapamiętaj, gdy przyłożysz goździka do dziąsła, ból zęba minie.” Pomogło, wnuczka chodzi z goździkiem w kieszeni, w razie bólu przykłada go do zęba i ze zdziwieniem stwierdza, że ból rzeczywiście mija.
Babcia jest bardzo sprytna i chyba dobrze rozumie, na czym polega magia tajemniczego „lekarstwa”. W tej sytuacji bowiem nie każde lekarstwo działałoby z równą mocą. Gdyby na przykład babcia powiedziała do wnuczki: „Jak chcesz, żeby zęby cię nie bolały, to dotknij je palcem”, dziecko prawdopodobnie szybko odkryłoby, że to nie działa.
Od czego zależy skuteczność takich „magicznych” lekarstw? Czy można zaprojektować „cudowne lekarstwo”, które dziecku (a może i dorosłemu) przyniesie ulgę w trudnej chwili? Owszem można. Przyjrzyjmy się, jakie chwyty wykorzystała babcia, aby pomóc swojej wnuczce.
Babcia zastosowała goździki, a są one nietypową przyprawą. Dziecko ma z nimi rzadki kontakt na co dzień, dlatego nie kojarzą mu się z niczym szczególnym. Dlatego łatwo im przypisać leczące właściwości. Dolegliwość dziewczynki polega przede wszystkim na lęku, który ma irracjonalne podstawy. Dlatego lekarstwo, które leczy w „magiczny” sposób może na ten lęk wpłynąć.
Ponadto goździki posiadają przyciągający uwagę kształt i wydzielają intensywny zapach, który także przyciąga uwagę. Gdy dziecko zaczyna boleć ząb i wkłada do buzi goździka, to odwraca swoją uwagę od bólu i koncentruje się na zapachu przyprawy, a nie na bólu. A jak odwracamy uwagę od bólu, to mniej intensywnie go odczuwamy. Dziecko doświadcza tego poprzez uczucie, że ból znika. To jest czynnik leczący: dziecko spostrzega, że ból znika „pod wpływem” goździka. Dlatego zaczyna oczekiwać, że podobnie będzie się działo w przyszłości.
Istotne jest tutaj też to, że babcia jest dla wnuczki autorytetem. Wnuczka wierzy babci i ma do niej zaufanie - „babcia się zna”. A słowo autorytetu wywiera na nas wielki wpływ.
Te trzy czynniki: kontakt z przyjazną osobą, w której moc wierzymy (autorytet), skojarzenie obojętnego bodźca (tu goździka) z lekarstwem oraz spostrzeżenie, że pod wpływem tego „lekarstwa” nasz stan wewnętrzny naprawdę się zmienia, „wyleczyły” dziewczynkę ze strachu przed bólem.
Czynniki te działają często, gdy zażywamy lekarstwa. Lekarstwa są przecież przypisywane przez lekarzy (autorytety). Kojarzymy je z czymś, co pomaga (sama nazwa „lekarstwo”). Zwykle też koncentrujemy się na tym, jakie lekarstwa bierzemy i jak mają nam one pomóc (koncentracja uwagi). Psychologowie odkryli np., że pacjenci, którzy dostają duże białe tabletki są przekonani, że działają one mocniej i przynoszą więcej ulgi niż malutkie kolorowe tabletki, podobne do cukierków. Liczy się więc nie tylko rzeczywista moc lekarstwa, ale także to, kto je przypisuje i w jakich okolicznościach.
Te czynniki leczące świadomie wykorzystują np. producenci aspiryny. Do tabletek dodają kofeinę tak, aby pacjent szybko poczuł jakąkolwiek zmianę w swoim organizmie. W dodatku kofeina pobudza, co powoduje odwrócenie uwagi od dolegliwości (podobnie jak w przypadku goździków). Dlatego po zażyciu pigułki z kofeiną pacjent jest przekonany, że lekarstwo zaczyna naprawdę działać, co pozytywnie go nastawia i w konsekwencji rzeczywiście zmniejsza dolegliwości. Oczywiście powoduje także, że pacjent kupuje to lekarstwo ponownie. |