W butach dziury, że aż strach,
Grzbiet okrywa stary łach,
Wypłowiały płaszcz, o Boże!
Pustki w domu i w komorze.
Zaciągniętych długów mnóstwo,
Na przednówku głód, ubóstwo,
Co niektórzy niemal nadzy!
Oto portret polskiej władzy.
Miasto, powiat, gmina, sioło
Bez różnicy, chodzą goło.
Biedą świecą jak latarnia,
Aż petenta żal ogarnia.
Zasmucone władzy twarze,
Bo w większości to nędzarze.
Spójrz, kto wątpi w ich cierpienia,
W majątkowe oświadczenia.
Wnet niewiernych krąg Tomaszy
Fakt przekona wprost przestraszy,
Bo wynika z nich, cóż drodzy:
Ludzie władzy są ubodzy.
Jest wiadomym teraz, iż:
Więcej ma kościelna mysz,
Dziad żebrzący, a obrotny,
Bezrobotna, bezrobotny,
Nawet których domem most
Biją władzę o łeb wprost.
Jasną więc stąd dawna ściema:
Czemu w kraju forsy nie ma?
W oświadczenie niech pan patrzy?
Lud nie może być bogatszy!
Bo gdy władza ściska pasa
Niech i ściśnie szara masa.
Uśmiechając się ukradkiem,
Lejmy łzy nad niedostatkiem.
Płaczmy niczym ta dewotka,
Dola władzy nie jest słodka!
Nikt nie sądzi przecież, że
Władza w żywe oczy łże,
Z prawa sobie robi jaja
I majątek swój zataja.
Może i jest miasto, wieś,
Hen daleko, w świecie gdzieś,
Gdzie o zgrozo, Wszyscy Święci!
Władza w oświadczeniach kręci.
Prawdę tai, głupstwa zgłasza.
Lecz nie polska to, nie nasza.
Zerka na nas świat z zazdrością,
Nasi lśnią prawdomównością.
|