W sklepach z tanim ciuchem raban,
Nikną z półek swetry, spodnie.
Chcą nałożyć na nie szlaban,
Bo się nosi lud niemodnie.
Importerzy, ni skarpety,
(prędzej serce, czaszka pęknie!)
Nie sprowadzą, bo ? nie bzdety,
Polak ma wyglądać pięknie.
Więc szmateksy, tanie składy,
W proch i w pył się rozpiernicza.
W Polsce miejsca brak na dziady!
Oprócz ?Dziadów? Mickiewicza.
Rząd nie zniesie wszak obciachu,
Gdyby ujrzał ktoś z Brukseli,
Że się chodzi w starym łachu.
Z miejsca diabli by ich wzięli!
Władzę takie sprawy rażą,
Z licem od lat chodzi chmurnym,
Że rodacy sobie łażą,
Jakby nic w surowcu wtórnym.
Szlag nie trafia ich o mało,
Na myśl, że ?noszone? gacie,
Wkłada lud na gołe ciało,
Jakby po rodzonym bracie.
Więc sztab cały, na ratunek,
Podupadłej rusza modzie.
Od dziś pierwszy sort, gatunek,
Nosić będzie się w narodzie.
Kreatorzy, wizjonerzy,
Polscy krawcy, zagraniczni,
Jeden kroi, drugi mierzy,
Byśmy byli wszyscy śliczni.
Tu kołnierzyk, a tam plisa
I gotowy wykrój kiecki.
Narodowi teraz zwisa
Importowy łach niemiecki.
Na co teraz nam ciuch tani,
Łachy niszczyć, sypać chlor!
Panom będzie szył Armani,
Paniom firma Christian Dior.
Z gracją w święto, w dni powszednie ?
Jednostajność szat nie wróci!
Claudii Schiffer mina zrzednie
I modelki fach porzuci.
Nie ma czego wszak żałować,
Żadne cudo z niej, idolka.
W modzie Polak ma królować,
Świat podbije matka-Polka.
Zaś ciuchlandy, bez ich szkody,
Jasne, iż dzięki rządowi,
Na salony piękne mody,
W migi trzy się przebranżowi.
|