tygodnik opoczyński
Baza firm
 
Aktualności

 Nikt nie pamięta?

 
Dokładnie 70 lat temu doszło do zwycięskiej potyczki Oddziału Wydzielonego Wojska Polskiego dowodzonego przez mjra Henryka Dobrzańskiego-Hubala

30 marca 1940 roku ogromne siły niemieckie przystąpiły do działań bojowych zmierzających do likwidacji oddziału „szalonego majora”. Na rozkaz dowódcy SS i policji w Generalnym Gubernatorstwie SS-Obergruppenführera Krügera przystąpiono do koncentracji dużych sił w rejonie Skarżyska-Kamiennej, Szydłowca, Chlewisk i Przysuchy. Były to trzy pułki SS oraz trzy bataliony policji, co stanowiło około 5 tysięcy ludzi.
Policja bezpieczeństwa oceniała, iż siły oddziału mjra Hubala składają się z dwóch, dobrze uzbrojonych, kompanii oraz z grupy ludności cywilnej. Stwierdzono, że poza bronią strzelecką partyzanci posiadają około 15 lekkich i 3 ciężkie karabiny maszynowe. Za teren działań oddziału uznano obszar Radom -Końskie - Kielce, natomiast za aktualne miejsce postoju przyjęto wsie Gałki i Hucisko. Zarządzono pośpieszną koncentrację jednostek SS i policji. Przedstawiciel Wehrmachtu zaproponował udział wojska w przygotowywanej akcji, na co wyrażono zgodę.
Zgodnie z ustaleniami dotyczącymi rozmieszczenia oddziału mjra Hubala w rejon Gałek i Huciska skierowano dwa bataliony policji pod dowództwem SS-Obergruppenführera Kaztzmana. O świcie, 30 marca przystąpiono do działań bojowych. Jeden batalion policji zaatakował wieś Gałki, gdzie przystąpiono do brutalnej akcji aresztowań. Wypędzono wszystkich mieszkańców z domów, oddzielono 40 mężczyzn w wieku od 15 do 60 lat, których począłkowo zamknięto w stodole, znajdującej się obok szkoły. Następnie popędzono ich do Gielniowa, dołączając po drodze 20 mężczyzn aresztowanych w Mechlinie. Z Gielniowa samochodami wywieziono wszystkich do więzienia w Radomiu. 4 kwietnia zostali zamordowani na polach miedzy Firlejem a Wincentowem, niedaleko Radomia.
51 batalion policji rozpoczął działania z Chlewisk, wyruszając z nich jeszcze nocą. Ubezpieczenie czołowe nieprzyjaciela po wyjściu z Chlewisk ostrzelał dozorujący tam nocą patrol kpr. Biegaja. Po krótkim starciu ogniowym oba patrole wycofały się. Tej samej nocy wracający z Wandowa czteroosobowy patrol zaopatrzeniowy plut. Adolfa Bączewskiego, 2 km od Chlewisk natknął się na niemiecki samochód. Żołnierze patrolu ostrzelali go i rzucili granat, odjeżdżając bez strat w kierunku Huciska. Przed Stefankowem dopadła go i ostrzelała z broni maszynowej grupa motocyklistów, za którą podążały samochody ciężarowe. Dowódca patrolu postanowił podjąć nierówną walkę, dając tym samym czas Hubalowi na przygotowanie oddziału do potyczki.
4 kompania 51 batalionu policji rozwinęła się w celu okrążenia wsi Stefanków. W walce tej poległ strz. Władysław Sak, a dwaj hubalczycy zostali ciężko ranni. Po stronie przeciwnika został ranny między innymi dowódca 4 kompanii.
Około 4 nad ranem powiadomiono o tych wydarzeniach mjra Henryka Dobrzańskiego. Na miejsce przybył ranny w rękę żołnierz patrolu kpr. Biegaja, który zameldował o starciu i wymarszu kolumny niemieckiej w kierunku Huciska. Major wysłał w kierunku Stefankowa silny patrol konny, do którego dołączył pchor. Kuropka „Barbarycz” z ciężkim karabinem maszynowym na wozie. Zadaniem patrolu było dotarcie do miejsca walki, rozpoznanie sił nieprzyjaciela i zabranie rannych. O świcie patrol dotarł pod Stefanków, gdzie doszło do ponownego starcia z Niemcami. Rozpoczęła się zacięta walka, która trwała ponad godzinę. Pod naciskiem dużych sił nieprzyjaciela, patrol wycofał się w kierunki wsi Skłoby. Na łąkach przed nią poległo dwóch ułanów oraz pchor. „Barbarycz”. Do oddziału dotarło jedynie dwóch rannych żołnierzy.
Hubal zarządził pogotowie bojowe całego oddziału, wzmacniając placówki od strony Skłobów dwoma ręcznymi karabinami maszynowymi. Dwa patrole konne nawiązały kontakt ogniowy z nieprzyjacielem. Niemcy w tym czasie obsadzili wzgórze przed Skłobami. Major ściągnął wszystkie piesze placówki ubezpieczające, zastępując je małymi patrolami konnymi. Gdy dowiedział się, że od strony szosy Końskie - Przysucha nic nie zagraża, wydał rozkaz piechocie zajęcia stanowisk obronnych.
Plutony piechoty, w sile po około 30 ludzi, zajęły stanowiska na skraju lasu, w odległości 2 km od Huciska. Pierwszy pluton dowodzony przez plut. Kisielewskiego, rozmieszczony został na lewym skrzydle, mając do obrony teren częściowo odkryty. Drugi pluton, którym dowodził plut. Bilski, znajdował się na prawym skrzydle, zamykając wylot niedokończonej szosy ze Skłobów do Huciska, która urywała się około 300 m od strumienia. Odwód oddziału stanowił pluton kawalerii, dowodzony przez wachm. Alickiego oraz drużyna ciężkich karabinów maszynowych.
W pierwszym rzucie ruszyły do walki dwie kompanie policji niemieckiej, wspierane bronią maszynową. Jedna kompania pozostała w odwodzie. O godzinie 11 rozpoczęły czołowe natarcie. Piechota dopuściła nieprzyjaciela na odległość 60-80 m, a następnie otworzyła ogień z broni ręcznej i maszynowej. Padli pierwsi zabici i ranni. Niemcy rozpoczęli atak na prawe skrzydło, gdzie był rozmieszczony pluton dowodzony przez plut. Bilskiego. Pod naporem, część plutonu musiała się wycofać. Hubal skierował wsparcie z lewego skrzydła w sile 10 ludzi, pod dowództwem kpr. Biegaja. Dzięki temu drugi pluton przywrócił linię obrony.
Major, uprzedzając obejście swej obrony od strony północno-wschodniej, polecił wachm. Alickiemu wysłanie tam patrolu konnego. Do wykonania tego zadania zgłosił się kpr. Brzozowski, do którego dołączył najmłodszy żołnierz oddziału Tadeusz Madej oraz amunicyjny Mieczysław Brzeziński. Po dotarciu w rejon stanowisk niemieckich, patrol z bliskiej odległości ostrzelał prawe skrzydło niemieckiej tyraliery. Ten niespodziewany atak wprowadził zamieszanie i osłabił nacisk Niemców na 1 pluton, co pozwoliło plut. Kisielewskiemu na próbę przejścia do kontrataku. Osiągnięty sukces zachęcił kpr. Brzozowskiego do dalszego działania. Jego patrol wyszedł na tyły niemieckie, ale niestety wpadł w zasadzkę. Dowódca poległ przeszyty serią z karabinu maszynowego, a dwaj żołnierze zostali ranni. Mimo ran udało im się wycofać i dołączyć do oddziału.
W międzyczasie, w kierunku południowym od oddziału, który niepokoił majora, wysłany został trzyosobowy patrol konny pod dowództwem ppor. Szymańskiego. W skład patrolu wchodził plut. Władysław Maćkowiak i kpr. Marian Stańczykowski „Pomsta”. Gajowy z Cecylina zameldował, że nic podejrzanego się nie dzieje, więc patrol udał się pod wieś Lelitków. Kiedy stwierdzono, że i tu jest spokojnie, zawrócono w kierunku Huciska. W drodze powrotnej żołnierze patrolu zauważyli na niedokończonej szosie Skłoby - Hucisko kilka samochodów. Okazało się, że to stoi kolumna samochodów ciężarowych i że jest możliwość podejścia do niej od strony lasu. Wobec tego ppor. Szymański wysłał plut. Maćkowiaka z meldunkiem do Hubala. Sam natomiast z kpr. Stańczykowskim podszedł bliżej szosy, by rozpoznać sposób ubezpieczenia kolumny.
Gdy plut. Maćkowiak dotarł z meldunkiem, Dobrzański spokojny już o bezpieczeństwo swych tyłów, podjął decyzję użycia odwodu. Skierował pluton kawalerii pod dowództwem wachm. Alickiego dla zniszczenia kolumny samochodowej i wywołania paniki na tyłach nacierającego nieprzyjaciela. Pluton kawalerii liczył zaledwie 13 jeźdźców, a na ochotnika dołączył wachm. Rodziewicz. Jednocześnie Hubal wysłał łączniczkę Tereskę do Kisielewskiego i Bilskiego z rozkazem przejścia do kontrataku, w chwili gdy usłyszą wybuchy granatów na tyłach nieprzyjaciela.
Po kilku minutach pluton kawalerii osiągnął zagajnik. Tutaj podzielili się na trzy grupy. Po podczołganiu się do skraju drogi zobaczono kolumnę kilkunastu samochodów ciężarowych i dużą grupę umundurowanych Niemców, którzy obserwowali walkę pod Huciskiem.
Długa seria z erkaemu zapoczątkowała atak plutonu. Niemcy, ostrzelani z bliska i obrzuceni granatami, całkowicie stracili orientację, nie mogąc przez chwilę podjąć żadnej obrony. Padli zabici i rani. Pozostali zajęli stanowiska w rowie po drugiej stronie drogi i próbowali stawić opór. W tym czasie od strony Skłobów nadjechał samochód osobowy, który obrzucony został granatami.
W tym momencie na szosę wbiegli ułani, oczyszczając teren z Niemców, którzy szukali ratunku w ucieczce. Rozpoczęto pościg za niedobitkami, a później przystąpiono do niszczenia samochodów. Spalono cztery a kilka innych zostało uszkodzonych. Dym palących się pojazdów przesłaniał widoczność. Jednocześnie z atakiem plutonu kawalerii na kolumnę samochodów wzmogła się walka na głównej pozycji. Wybuchy granatów na tyłach zdezorganizowały atak hitlerowców, natarcie załamało się i nieprzyjaciel zaczął się wycofywać. Zaistniałą sytuację wykorzystał Kisielewski, którego pluton ruszył do ataku na bagnety, zmuszając Niemców do ucieczki.
Podjęcie walki, z wycofującym się po obu stronach szosy nieprzyjacielem, uniemożliwił kawalerzystom brak amunicji i granatów. Akcja plutonu kawalerii odbyła się bez strat. Niebawem pod kwaterę majora powróciły plutony piechoty, przynosząc z sobą zabitych i ciężko rannych żołnierzy. Za nieprzyjacielem, który wycofywał się na Chlewiska, Hubal wysłał patrol rozpoznawczy pod dowództwem wachm. Rodziewicza. Patrol dotarł do Skłobów i nie napotykając nieprzyjaciela powrócił do Huciska.
Walka pod Huciskiem trwałą ponad dwie godziny i zakończyła się pełnym sukcesem oddziału. Nieprzyjaciel, mimo liczebnej i technicznej przewagi, został pokonany i zmuszony do wycofania. Poniósł przy tym duże straty w ludziach i sprzęcie. Zginęło lub zostało rannych około 100 Niemców, zniszczono 6 samochodów (w tym 4 ciężarowe), a kilka uszkodzono.
Straty własne oddziału, łącznie z potyczkami na przedpolu przeprowadzonymi nocą i nad ranem, wynosiły 11 zabitych, 10 rannych, 2 zaginionych i 1 dezerter.
Mimo iż walka zakończyła się sukcesem mjr Dobrzański rozumiał, że Niemcy koncertują duże siły z zadaniem zlikwidowania oddziału. W związku z tym zdecydował przejść w Góry Świętokrzyskie.
Rozpoczęto przygotowanie do wymarszu. Dwóch ciężko rannych odtransportowano do Ruskiego Brodu pod opiekę ks. Ptaszyńskiego, skąd zostali przewiezieni do szpitala w Opocznie. Na wozy załadowano broń, amunicję, granaty i żywność oraz lżej rannych żołnierzy. Wymarsz nastąpił wieczorem.
Wczesnym rankiem 31 marca, po pokonaniu 25-kilometrowej trasy, oddział wkroczył do wsi Szałas Stary (przylegającej do szosy Odrowąż - Samsonów). Kraniec tej wsi otaczały lasy Puszczy Świętokrzyskiej.
Potyczka pod Huciskiem, jak i inne niepowodzenia Niemców w walce z oddziałem mjra Hubala, spowodowały iż wyższy dowódca SS i policji Obergruppenführer Krüger postanowił zorganizować wielką akcję odwetową.
Wytypowano kilka wsi, w których kwaterował mjr Dobrzański. 11 kwietnia hitlerowcy przeprowadzili pacyfikację Gałek, Huciska i Skłobów. W Gałkach zamordowano 12 mężczyzn, a wszystkie zabudowania wsi spalono. W Huciskach schwytano 23 mężczyzn, których zamordowano na oczach spędzonych rodzin. W tym samym czasie policja otoczyła wieś Skłoby, aresztując wszystkich mężczyzn w wieku od 15 do 60 lat. Następnie grupami przeprowadzono ich do pobliskiego Stefankowa, skąd samochodami ciężarowymi zawieziono ich do szkoły w Chlewiskach. Po przesłuchaniach, połączonych z katowaniem, wywiezieni zostali do lasu rzucowskiego, gdzie wymordowano 265 mężczyzn. Wieś Skłoby została niemal doszczętnie spalona.
Masakrą w Gałkach, Hucisku i Skłobach oddziały SS i policji pod dowództwem Obergruppenführera Krügera zakończyły trwającą kilka dni akcję pacyfikacyjną. Rezultatem tej zbrodniczej akcji, która objęła w różnych formach 31 wsi, było wymordowanie 711 osób cywilnych.
(Źródło: Zygmunt Kosztyła „Oddział Wydzielony Wojska Polskiego Majora Hubala” Warszawa 1987)


Tomasz Łuczkowski   

Artykuł ukazał się w wydaniu nr 14 (665) z dnia 9 Kwietnia 2010r.
 
Kontakt z TOP
Tomaszów Mazowiecki - baza wiedzy Biuro ogłoszeń
oglotop@pajpress.pl

Tomaszów Mazowiecki - baza wiedzy Dział reklamy
tel: 44 754 41 51

Tomaszów Mazowiecki - baza wiedzy Redakcja
tel: 44 754 21 21
top@pajpress.pl
Artykuły
Informator
Warto wiedzieć
Twój TOP
TIT - rejestracja konta Bądź na bieżąco.
Zarejestruj konto »