Kupuj z głową

Mimo że kryzys nie dotknął wszystkich, to jednak nie da się ukryć, że nie stać już nas na zbędną rozrzutność. Dziś - bardziej niż kiedy indziej - musimy zastanowić się przed dokonaniem zakupu świątecznego prezentu pod choinkę czy obdarowana osoba będzie z niego zadowolona, czy też - po grymasie przypominającym uśmiech i zdawkowym „dziękuję” wyrzuci nasz upominek. Jeśli więc nie wiemy z całą, pewnością, jakich np. kobieta używa perfum, to nie decydujmy się na zakup podobnych tylko dlatego, że są drogie, więc powinny być (według nas) lepsze. W ogóle starajmy się nie kupować kosmetyków, jeśli nie jesteśmy pewni gatunku i marki. I nie dotyczy to tylko prezentu dla pań - mężczyźni przecież też mają swoje sprawdzone preparaty i wolą nie eksperymentować z nieznanym.
Do rozpaczy można doprowadzić niejedną panią domu, gdy rodzinnie zdecydujemy się na zakup czegoś praktycznego, np. nowego rondla czy żelazka. To, że kobieta akurat potrzebuje nowego garnka lub zepsuło się w domu żelazko, wcale nie oznacza, że akurat to chce otrzymać pod choinkę. Panie domu najczęściej spychają wydatki na siebie na sam koniec kolejki domowych wydatków. Rezygnują więc z fryzjera, kosmetyczki czy manikiurzystki, odkładają bez końca zakup jakiegoś szałowego ciuszka (no bo trzeba kupić dziecku buty!). Najlepiej więc dyplomatycznie wypytać mamę, żonę, co jej się podoba i - gdyby miała trochę więcej kasy - to sobie by kupiła. Również panowie na pewno mają dość tradycyjnie kupowanych krawatów czy też równie stylowych kapci, czy skarpetek. Zanim więc zdecydujemy się wydać te złotówki na coś, czego i tak tata/mąż nigdy nie nałoży, to sprawdźmy, czym ostatnio się interesuje - może jakieś reklamy przyciągają jego szczególną uwagę lub czemuś starannie przygląda się w gazecie. Jeśli lubi czytać to nie kupujcie książki z „babskiej” półki, bo on woli dobrą sensację czy dokument. A może chciałby ogolić się golarką, a nie tępą żyletką z maszynki używanej (w tajemnicy) do depilacji przez żonę lub córkę?
Oczywiście również rodzice powinni się mocno zastanowić, zanim zdecydują się na zakup prezentu dla swoich pociech. Przecież one też nie lubią znajdować pod choinką rzeczy praktycznych, typu czapka i szalik. Tego szczególnego dnia chcą znaleźć coś wyjątkowego. Trudno będzie nam ustalić np. jaką nową płytę kupić, bo to, co podoba się rodzicom, to dla małolatów najczęściej oznacza obciach. Możemy dyskretnie wypytać się koleżanki/kolegi (o ile dobrze ich znamy i wierzymy w ich dyskrecję), o czym marzy nasza pociecha, ale i to niekoniecznie oznacza, że trafimy. Być może ta szałowa bluzeczka była szałowa jeszcze dwa dni temu, zanim kupiła ją ta paskuda z trzeciej ławki. A ta gra była szczytem marzeń syna do chwili, gdy kupił ją już kumpel i mogą razem się pobawić, więc po co mu druga, taka sama?
O problemach z doborem prezentów napisano już całe tomy. I co roku przerabiamy ten sam temat. Najlepiej by było, gdyby istniała gwarancja, że niechciany prezent będzie można zwrócić do sklepu. Ale od czasu, gdy wszedł obowiązek posiadania w sklepach kas fiskalnych, coraz mniej sprzedawców decyduje się na przyjęcie zwrotu towaru - jest to skomplikowane, czasochłonne i nie każdemu się chce. Można po prostu dogadać się, że w razie czego wymienimy prezent na coś innego, w tej samej lub nieco wyższej (za dopłatą) cenie. Dlatego niezbędne jest, by zachować rachunek ze sklepu i nie obrażając się na obdarowanego, iść z nim razem, by samodzielnie podjął decyzję, co mu się bardziej podoba lub przyda. Gorzej jest, gdy np. otrzymamy od teściowej jakiś kosztowny, acz koszmarny prezent, zakupiony np. w Szczecinie, podczas gdy my mieszkamy w Przemyślu. Wtedy już nie da się iść do sklepu i wymienić go na inny. Pozostaje nam zrobić dobrą minę do złej gry i... schować prezent do przyszłego roku lub pozbyć się go na Allegro.
Przy okazji przypominamy, że starając się zwrócić prezent do sklepu, w niektórych przypadkach musimy go dostarczyć w stanie nieodpieczętowanym. Dotyczy to np. płyt CD.