Spać nie mogą dnie i noce
Ni warzywa, ni owoce.
Zielenina, mili moi,
Nasza klnie na czym świat stoi!
Złorzeczenia, zamieszanie,
Jak u Brzechwy "Na straganie".
Seler, bez uprzedzeń, z porem,
Bakłażany z pomidorem,
Szczaw, papryka ostra, słodka,
Marchew zwykła i karotka,
Gruszka z jabłkiem
? precz z zazdrością!
Debatują nad przyszłością.
Tętnią grządki, żyje miedza,
Bo dotarła do nich wiedza,
Że ojczysta zielenina
Wzięcia nie ma u Putina.
Ich ocena w Rosji niska!
Nie chcą kupić ni ogryzka.
A najbardziej chyba złości,
Że tam nie chcą ich w całości.
Jeśli kupią, no to sorry,
Tylko w formie na przetwory.
Wzięcie głównie, ja p?,
W Rosji mają dziś jabole.
Jabłka stąd z nietęgą miną,
Wnet je zmienią w tanie wino!
Bo jedynie w tej postaci,
Putin kupi je, zapłaci.
Piękne, lecz nienapoczęte,
Dziś sankcjami są objęte.
W Rosji pójdzie tylko "pryta"!
Plus przetwory ze zbóż, z żyta.
Jeśli sprzedać coś się uda,
Wino ma być to lub wóda.
Reszta niech, cholera, gnije!
Putin nie zje, lecz? wypije.
Morał dziś nie popeliną:
Trwa bój Rosji z zieleniną!
Putin się nie opierdziela,
Już do jabłek, gruszek strzela.
Jak coś kupi na straganie,
No to w płynie, by dać w "banię".
|