Cotygodniowy targ w Opocznie ściąga setki, jeśli nie tysiące osób. Większość z nich jest spoza Opoczna i ? co logiczne ? przyjeżdża na zakupy własnym samochodem. Ale w efekcie w czwartkowe poranki i przedpołudnia w rejonie placu targowego jest takie zagęszczenie pojazdów, że nawet pieszo można mieć problem z poruszaniem się po okolicy.
Niestety, mamy w zwyczaju, żeby samochodem podjechać najbliżej celu, jak się tylko da. Bo będzie szybciej, bo nie chce się chodzić, bo zakupy ciężkie. Przez to wszelkie pobliskie uliczki są zakorkowane, a ruch odbywa się w żółwim tempie. Bywa i tak, że na zwężonej przez parkujące na poboczach auta samochody nie są w stanie się wyminąć. Nawet jeśli jadący w takich warunkach kierowca przeklina innych za bezmyślność, czasem sam chwilę później "parkuje jak łoś". Cóż, mnie wolno. W efekcie w rejonie targowicy zastawione są wszystkie możliwe miejsca ? nie tylko te przeznaczone do parkowania, ale także pobocza, chodniki, przystanek autobusowy, bramy wjazdowe, czy przejścia dla pieszych. Nie można oprzeć się wrażeniu, że auta stoją jedno na drugim, niejednokrotnie uniemożliwiając jakiekolwiek manewry. Aż strach pomyśleć, co by było, gdyby w głąb placu targowego musiała wjechać karetka.
Kierowcy, zamiast ułatwiać, sami utrudniają podróżowanie ? i sobie, i innym. I nawet mundurowym czasem trudno ich przekonać, że robią źle. Każdy myśli tylko o sobie, za nic ma zasady ruchu drogowego, a troszczy się co najwyżej o to, żeby nie dostać mandatu. A wystarczyłoby zostawiać auta na nieco odleglejszych parkingach. Tylko jak przekonać wszystkich?
|